Nie wiem czy moge tu pisac, stracilam wiele lat temu ciaze. Przezylam to jakos chociaz co jakis czas wracaja mysli. Ale chcialam napisac o czyms innym. Moj wujek stracil dwie coreczki, jedna 11 lat temu ( miala wtedy 10 lat) i druga prawie 8 lat temu ( miala 3 latka ). Bylam wtedy nastolatka, przezylam to bardzo na swoj sposob. Minely lata, zaczelam czytac to forum przez mysli o swoim malenstwie ktore stracilam. Czytalam tez czego oczekujecie od otoczenia, od bliskich i zdalam sobie sprawe ze u mnie w rodzinie rozmawiamy czesto o dziewczynkach ale nigdy z jej rodzicami. Mi sie wydawalo ze bede tym rozdrapywac rany. Ale przeczytalam co piszecie i bedac w Pl kilka tyg temu zaczelam ten temat z mama dziewczynek. Powiedzialam jej co czuje ze mysle o nich, ze brakuje mi ich i ze sa to odczucia calej rodziny. Porozmawialysmy, teraz ona wie ze zawsze moze o nich ze mna porozmawiac, ze wszyscy pamietamy. Ta rozmowa wiele nam dala. Zaluje ze lata temu nie zdobylam sie na taka rozmowe. Ale nie chcialam jej ranic, a teraz zdaje sobie sprawe ze nierozmawianie o ich stracie zapewne ranilo ich bardziej. Chcialam Wam tylko podziekowac ze moglam tu przeczytac jak postepowac i ze dzieki temu moja ciocia mogla sie dowiedziec jak bardzo kochamy jej coreczki i nadal tesknimy. Dziekuje. Nie wiem czy powinnam tu nawet pisac jesli nie to przepraszam ale chcialam tylko podziekowac. Sama jestem po stracie ale mi nie bylo dane poznac tego malenstwa :(
[*] dla mojej Paulinki [*] dla malej slodkiej Oli [*] dla mojej nienarodzonej kruszynki I milion [*] dla Waszych dzieci
|