Cisza.....najcichsza z cisz....... Cisza......najcichsza z cisz....... przy drodze przekrzywiony krzyż, w nim czerwona róża zatknięta, to znak .....że ktoś pamięta... Idę dalej.... aleją cieni, słychać oddech milczących kamieni, jak wznosi się i opada, nie jedna łza nań spada i spływa w czerń ziemi... Cisza.........z cisz najcichsza... memu sercu najbliższa i ciemna czeluść nocy, patrzą z niej czyjeś oczy, w których zatrzymały się zegary, to nie czary.......czas został zapisany wskazówką źrenicy, a cisza?.....cisza krzyczy.....! Woła.!...w modlitwie ręce składa, do Ciebie Boże oblicze wznosi i... prosi...błaga... prosi... A Ty?... dajesz żałości przyodzienie, ...ból.....smutek...cierpienie.... Cisza ....najcichsza z cisz..... Ty wiecznym snem śpisz. Ona oczy czarną przepaską zasłania, serce przenika - nie ma oblicza... Tą ciszą krzyczę...........Boże! ...................................Boże NIE!!! Dlaczego zabrałeś Ją...? ....................................a nie mnie?
|