Kiedy otrzymałam wiadomość o tym strasznym wypadku mojej wnusi Kasiuni w oczach mi zawirowało i jakby wszystko stanęło w jednej chwili. Nie, to nie może być prawda ..... a jednak. Czekaliśmy na lepszą wiadomość z sercem ściśniętym. Te godziny, minuty dłużyły się w nieskończoność. Prosiliśmy Boga o poprawę. Tyle ludzi się modliło ......... Ona miała być z nami. DLACZEGO ???????? Dlaczego to się stało. Pojechaliśmy do szpitala z mężem. Biedna kruszynka leżała, niewinna bez ruchu. Szepnęłam jej do uszka Kasiuniu Kocham Ciebie, ale już nie dostałam odpowiedzi jak zawsze. Już mi nigdy nie powie Kocham Ciebie Babciu. Miała nam śpiewać kolędy, piosenki, których nauczyła ją mamusia. Już nigdy nie usłyszę jej pięknego głosiku. Już nigdy nie będzie robić ze mną pączków, pierogów tymi swoimi zwinnymi rączkami. Już nie upiekę jej naleśników, które tak uwielbiała. Była naszą najstarszą wnuczką, a miała niespełna 6 latek. Boże dlaczego nam ją zabrałeś. Jutro o godzinie 17.42 mijają 3 długie miesiące od chwili kiedy nie ma Kasiuni z nami. Nigdy się z tym nie pogodzę. To ja tam miałam być na jej miejscu. Boże dlaczego!!! KASIUNIU KOCHAMY CIEBIE NASZ MAŁY ANIOŁKU. Miliony najjaśniejszych światełek dla Ciebie. Babcia Elka i dziadek Janek. http://kasiuniasacharuk.pamietajmy.com.pl/