18.06.2009r.zmarła-Magdusia... miała 17 lat... To były lata cierpień, bólu i strachu, ale też lata radości i bezinteresownej miłości, która płynęła w obie strony.... Teraz bez niej świat jest bezbarwny.... Próbuję coś zrobić z tym smutkiem... ale nie potrafię.... To straszne!Ona była moim ANIOŁEM, napędem mojego życia... Nie ważne, ze nic nie mówiła,że była leżąca,ale jej oczy i uśmiech i radość, którą dawała była dla mnie wszystkim.... Cieszyłam się każdym dniem z moim ANIOŁEM.... A teraz? Co? Jak odnaleźć motor życia? wszystko robię jak trzeba-automatycznie, ale bez entuzjazmu, z dnia na dzień jest mi trudniej żyć... Edyta
|