Prawdziwe,przerażające, smutne.Dotknęło i nas.Często budzę się rano, z nadzieją,że to był zły sen.I na nowo dociera do mnie,że i mnie to dotknęło.Był maj,zaczynały się matury, a moja córka dostała gorączki.Ale to na pewno przeziębienie.Szybko do lekarza."mamo, żebym tylko nie rozłożyła się na maturę".Rozłożyła,gorączka trwała,leki nie pomagały,wyniki badań dobre,a środki zbijające temperaturę pomagały na 2 godz.I tak przez całą dobę, bez przerwy.W nocy okładałam mokrymi ręcznikami,a ona z uporem zdawała maturę.Bo jak twierdziła, musi.Zdała i po ostatnim egzaminie, natychmiast poprosiłam o skierowanie do szpitala.Po 3 dniach diagnoza i miesiące walki o życie.Plany, marzenia...nadal w nich trwała.I ja też.Bo inaczej przecież nie można.Po urodzeniu płakała, jak każde dziecko witające życie.Pożegnała je uśmiechem.Córeczko moja....
http://ksenia-moj-aniol.blog.onet.pl/ mama Kseni
|