Ja uważam, że zostawianie dziecka samego kiedy potrzebuje kontaktu z mamą jest okrutne. Pytałam nawet o to psychologa, bo sama zastanawiałam się co ma na celu ta metoda z wychodzeniem. Dziecko do pewnego momentu czasem nawet do 18 mc życia nie czuje się jako odrębna osoba. I zostawianie dziecka samego płaczącego, to tak jakby nas ktoś codziennie w nocy porzucał i mówił, że nie kocha. Długo więc spałam nawet razem z małym. Potem przenosiłam go do łóżeczka, ale to ponoć też nie najlepszy sposób, bo dziecko pamięta, gdzie zasypia i potem może się po przebudzeniu wystraszyć i zamiast zasnąć z powrotem to się rozpłacze. Naukę samodzielnego zasypiania zaczęłam od drzemek w dzień. Najpierw zasypiał sam w łóżeczku, a ja byłam obok. A potem zaczynałam na chwilkę wychodzić i wracać. Po może 2 tyg. mały nie potrzebuje mnie w dzień, żeby zasnąć. Po prostu wkładam do łóżeczka, mówię dobranoc i że będę obok, zamykam pokój i śpi. Na tym etapie w nocy usypiałam go przy mnie. Jak zaczął sam zasypiać w dzień, to wieczorem zaczęłam go wkladać do łóżeczka i czekałam w pokoju aż zaśnie. Po kilku dniach nie musiałam już tam być. Teraz uczę spać bez smoka :D
Jak mały rozrabia,bo nie chce spać wchodzę i mówię dobranoc. Wie o co kaman i się kładzie. jak płacze zawsze idę, biorę na ręce, tulę, jak się uspakaja całuję w policzek, mówię dobranoc i wkładam z powrotem. EM http://www.mikew.e-blogi.pl/
|