Kochany Syneczku, pamiętasz jak pisałam do ciebie prawie każdego dnia, gdy jeszcze byłeś pod moim sercem..? Opisywałam Ci moje uczucia do Ciebie, opowiadałam ci, jak wygląda świat i byłam taka szczęśliwa. Dziś, gdy mija pół roku od czasu, gdy twoje serduszko przestało bić we mnie (tak niepozornie, tak po ciuchu, tak nagle!) ból po twoim odejściu jest nie do zniesienia. Nie znajduję słów, by powiedzieć ci, jak bardzo nam Ciebie brak, jak bardzo tęsknimi i jak ogromnie nam żal, że nie ma ciebie z nami. Jesteś w każdej chwili we mnie, przy mnie, myslę o tobie w każdej sekundzie mojego życia a moja dusza wyje z tęsknoty. Wiem jednak, że niestety nic nie zmieni sie juz w tej sprawie, że nie spojrzę ci już nigdy w oczki, nie wyściskam, nie ucałuję. Wiem, że musze pozwolić ci odejść, mój Aniołku, tylko nie potrafię puścić Twojej małej dłoni...Tak bardzo mi ciebie brakuje...Jak powietrza, jak wody, jak serca. Podobno nie można żyć bez powietrza, a jednak...żyję. Dzień za dniem, z myślą, że być może Ty jesteś gdzieś wysoko i na nas patrzysz. Nigdy nie byłam przesadnie religijna, ale teraz, gdy ciebie nie ma, moja jedyna nadzieja jest w tym, że niebo istnieje. Że jestes w tym niebie z innymi aniołkami, że nie ma tam bólu, łez, ciemności, strachu i że możesz bawiac się do woli. Na pewno byłbys wspanialym dzieckiem i mężczyzną, mój kochany syneczku, mój Kubusiu. Popatrz czasami na nas i przytul nas do serca tak, jak to robileś, gdy byłeś jeszcze z nami tutaj. Kocham cię mój skarbie i wysyłam światełko. Pa asia - mama Okruszka (+12 tc) i Kubusia (+40 tc)
|