Kochana Kasieńko, w piątek, 15 czerwca, będzie miesiąc, jak pozwoliłam Ci odejść. Dni płyną jeden po drugim, jem, śpię, bawię się z Jasiem i każdego dnia jestem przy twoim grobie - nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej...Nie ma Cię - tłumaczę wzburzonemu ciału. Nie ma...Tak bardzo na ciebie czekaliśmy, tak chcieliśmy byś była...dziś patrzę na córcię mojej siostry i wyobrażam sobie ciebie bawiącą się w naszym ogrodzie z braciszkiem...Gdzie jesteś, Aniołku mój?!Bawisz się w niebie z innymi Aniołeczkami? -mam nadzieję, że tak. Wciąż czekam na jakiś znak od Ciebie, ale nie ma go - może nie zasłużyłam nań...Może jestem wyrodną matką...chciałam byś była szczęśliwa, chciałam uchronić cię przed byciem roślinką. rozumiesz córeczko? Wczoraj pierwszy raz od miesiąca modliłam się. wcześniej nie potrafiłam. poczułam ogromną ulgę, choć wiem, żę zrobiłam coś przeciw Bogu. Pamiętaj Kasiuniu, że mama i tata bardzo cię kochają i gdyby mogli... dziś nic już nie da się zrobić. Moim jedynym marzeniem jest dziś obudzić się i stwierdzić, że to był koszmarny sen, poczuć cię pod sercem... tak bardzo tęsknię, Kasiu. Dla ciebie to światełko - (*) Sylwia, mama Aniołka -Kasi 22tc, Jaśka i Zosi
|