Ja uwielbiałam robótki ręczne, więc dziergałam sweterki szaliki, szyłam pościel. Mąż kupował stosy gazet i czyta gazety, na które do tej pory nawet nie spojrzałam. Mąż pstrykał zdjęcia, a ja robiłam z nich kolaże lub prezentacje z opisami. Gdy już było cieplej siadałam z herbatką, ciasteczkami na balkonie i byłam obserwatorką . Sama się dziwię jak te 9 miesięcy w takim bezruchu wytrzymałam. Chociaż ja miałam urozmaicenie, jeśli w ogóle można z tego żartować - 2 tygodnie w domu, 2 tygodnie w szpitalach i to w różnych miastach i tak w kółko. Troszkę w domu , troszkę w szpitalu. Miało to swoje dobre strony, bo powiększało się moje grono znajomych. Brałam tez udział w mailowych konkursach rossmann. Najczęściej były to konkursy opisowe, więc zajmowały sporo czasu, udało mi się wygrać 4 razy, więc się opłacało. Czasami zajęcie podsuwało samo życie... Powodzonka Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|