Drodzy Ojcowie-prosze o pomoc,radę, wskazówkę,kierunek...straciliśmy straszego Syna(17l).Mąż wyrzuca sobie i zarzuca że temu nie zapobiegł,analizuje wszystko( zawsze siebie obwiniając),nie pozwala mi płakać i wspomianać.Zaciął sie w sobie i mimo pogarszającego stanu zdrowia,pracuje jak oszlałay,wraca po 22/23 godzine.Pada ze zmęczenia.Wekeendy są koszmarne.Każdy film,reklama,piosenka-wszystko przypomina nam naszego Pawełka.Nie chce rozmawiać i nie ma mowy o psychologu.O lekarzach mówi w stylu ,,to zabójcy",nie ma szans na wsparcie z zewnątrz.Nie pije,nie pali, odciął się od wszystkiego i wszystkich...pozwala sobie a krótki szloch przy grobie Synka, a potem twardo-,,Idziemy!"...znów zacina sie w sobie.Muszę i bardzo chcę mu pomoc.Syn odszedł 2mce temu,sytuacja pogarsza sie niestety.Poradźcie tak po męsku-co Wam pomogło,jak żona może wesprzeć,co robić? Mój mąz to mój najlepszy przyjaciel od szkoły średniej,nie umiem bez niego i obok niego żyć...a odrzuca mnie i wszystkich.pomocy! Ewa: mama Frania 11 l i Aniołka 14tc i Aniołka Pawełka 17l(zm.04.02.14)
|