Na początku też miałam żal do męża o to że był na nie i on sobie ustalił dany miesiąc kiedy zaczniemy starania a moje zdanie nie było dla niego ważne. Na początku strasznie naciskałam a on się tylko strasznie złościł,nawet nasi znajomi mówili nie czekaj tylko bierz się do dzieła. Odpuściłam a tuż przed wyjazdem na wakacje on mnie zaczął ganiać na badania do ginekologa bo miałam zrobic na prolaktynę ale ja stwierdziłam po co skoro i tak jeszcze nie czas podobno to nie będe się nakręcać. Na wyjezdzie mój mąż nagle poruszył temat dzieci i powiedział mi tak że widzi że dochodzę do siebie więc możemy zacząć się starać a ja żeby mi nie robił złudnych nadzieji a on że nie,że on już chce bo tak naprawdę czekał bym doszła psychicznie do siebie. Ucieszyłam się i zaczeliśmy starani ale niestety na wakacjach dostałam zapalenia pęcherza i nic z tego ,trzeba było leczyć ale w pażdzierniku byłam już w ciąży.Nie wychodziło też póki myślałam o tym tak bardzo bo po stosunku myślałam czy się udało a kiedy miałam zakładać firme i skupiłam się na innych rzeczach m.in na nas samych to się okazało że zamieszkała fasolka. Myśle że warto porozmawiać z mężem czemu on nie chce,czy może nie jest jeszcze gotowy i dać mu czas,wiem że to ciężkie,mojemu mężowi też wtedy śniła mu się nasza córka codziennie i niedawno się dowiedział że ja ja prosiłam by tata zmienił zdanie. Mama Natalki ur/zm 05.03.2010 i synka pod sercem 22tc D.Czekaj
|