Dziś mijają 3 miesiące od śmierci Jasia. Miał przepukliną przeponową, urodził się z 10 pkt, potem pojechał do CZDz. Ochrzciłem mojego syna zaraz po urodzeniu, potem widziałem go 2 razy... Na sygnale z Wrocławia jechało dla niego sztuczne płuco - ECMO, ale nie dojechało... zmarł dzień po urodzeniu. To normalne, że 31 letni facet rozkleja się jak dzieciak? Co pomyślę, zobaczę jakieś ubranka w sklepie, czy matkę a bardziej ojca z dzieckiem zaraz mam łzy w oczach... Z jednej strony wiem, że Jaś modli się za nas i jest z nami, ale z drugiej... Boli jak cholera... Moją żonę też, jeszcze bardziej, choć nieczęsto o tym wspominamy. Trudno mi się jeszcze pozbierać. Dobrze, że są wakacje i możemy wyjechać. Codziennie wieczorem modlimy się za kobiety, które spodziewają się dzieci. Liczymy, że Bóg da nam potomstwo, że będziemy mogli cieszyć się dzieciakami... Ale boli wszystko w środku. Ile to jeszcze będzie trwało? mick
|