Aniu, wiem, że jest Ci teraz ciężko.. Twojemu mężowi również.. Ale już tyle daliście radę razem przetrwać.. Wierzę, że i tym razem wspólnie znajdziecie w sobie siłę. Nie znam Twojego męża, ale może po prostu ciężko jest mu się odnaleźć w tej sytuacji... Widzi, że cierpisz, ale nie wie jak Ci pomóc.. To dla Niego też trudne, ale to nie oznacza, że Cię nie ceni, że obwinia. Ania nie obwiniaj sama siebie, bo są rzeczy, na które po prostu nie masz wpływu. Walka o "Nowy Cud", jak widać po wielu historiach na forum, często nie jest łatwa. Ale życzę Wam, aby starczyło Wam sił na kontynuację tej walki, a i Wasza historia (choć pewnie ciężko Ci w to teraz uwierzyć) zakończy się szczesliwie :) Trzymam kciuki! . Jola, mama Malwinki (*+9.10.2014 r., w 40tc) i Martynki w brzuszku
"Ludzie marzą o Aniołach - niektórzy mieli takie szczęście by trzymać jednego z Nich w ramionach..."
|