Kochane co słychać? My zaczynamy dzisiaj "już" 12 tc, jak ten czas szybko leci :)) pamiętam jak dopiero co czekałam (tak jak mamaAnia, Aniu pozdrawiam ;)) na tą pierwszą wizytę i potwierdzenie, że faktycznie pod moim sercem rośnie Mały Wielki Cud :)) na szczęście czas szybko leci.. Mam nadzieję, że równie szybko zbliżymy się ku końcowi ciąży. Wiem, że ciąża to cudowny czas :-) Ale ja jakoś, tym razem, wolałabym ten okres mieć już za sobą. Nie jest to dla mnie psychicznie łatwy czas, jak Wy się w tym odnajdujecie??? Ja już wariuje z nudów, mało co robię w domu, bo ze względu na krwiaka musze jednak dość mocno uważać.. Mąż wiecznie w pracy, a ja.. Hmm co wieczór czuje taki podświadomy stres, niepokój.. Nie wiem co ze sobą zrobić, chcę czymś się zająć, ale nie wiem czym, co chwilę wracają wspomnienia odnośnie naszej zmarłej Córci.. Boje się, że jak przyjdzie jesień, te krótkie, ponure dni, to w ogóle zacznę wariować. Kurcze, może Wy macie jakąś złotą receptę na przetrwanie najbliższych miesięcy? :) napiszcie jak jest u Was? Trzymajcie się ciepło i miłego weekendu :) . Jola, mama Malwinki (*+9.10.2014 r., w 40tc) i Martynki w brzuszku
"Ludzie marzą o Aniołach - niektórzy mieli takie szczęście by trzymać jednego z Nich w ramionach..."
|