Dziewczyny widocznie nie trafiłyście na takich lekarzy, którzy naprawdę chcieli by Wam pomóc. Na temat lekarzy to szkoda słów jak widać. Musicie przede wszystkim poczekać na wyniki sekcji. Od wyników najczęściej zależy czy trzeba robić jakieś badania, jeśli tak to jakie. Nie nakręcajcie się wcześniej, bo szkoda Waszych nerwów, biegania po lekarzach, gabinetach, badaniach. Jeśli chodzi o lekarza to tak naprawdę każdy lekarz jest dobry jeśli wszystko jest dobrze. Gdy tylko coś się wali to nagle lekarz jest zły. Lekarz, do którego ja trafiłam po śmierci Natalki, jest zupełnie inny niż doktor, do której chodziłam będąc w ciąży z Natalką. Z tym lekarzem mogłam dogadać się co do rodzaju wszystkich badań. Chodziłam do niego do prywatnej przychodni (tylko mi koszty pokrywał pracodawca). Lekarz poradził mi zrobienie badań na serduszko w Warszawie przy ciąży z kolejną córką, które prywatnie kosztują ok 500 zł. Powiedział mi jednak żebym przyszła do Niego jak będzie miał dyżur w szpitalu - przyjął mnie bez wcześniejszego zapisu, poza kolejką - bo ze skierowaniem ze szpitala takie badanie było bezpłatne. I 500 zł zostało w kieszeni.
Ja wiem co to znaczy czekać na kolejną ciążę, też jestem po stracie, też musiałam czekać na wyniki sekcji. Z niecierpliwością żyłam z dnia na dzień, bo chciałam już zacząć się starać, a musiałam poczekać przynajmniej te 2 cykle. Ale tłumaczyłam sobie, że po otrzymaniu wyników sekcji będę miała pewność czy muszę robić dodatkowe badania, czy to tylko los głupio ze mnie zakpił i stąd rozstanie z Natalką... Tłumaczyłam sobie, że jeśli już będę wiedziała to robiąc ew. odpowiednie badania zadbam o zdrowie i życie mojego, kolejnego planowanego dzieciątka. Nie możecie się nakręcać, musicie, po prostu musicie poczekać na wyniki.
Dla Naszych Aniołeczków (*)(*)(*) Niech tam nad nami czuwają Mama Natalki ur. 06.05.2011, zm. 10.05.2011, Patrycji ur. 09.05.2012, Marcinka ur. 08.02.2014 i Ali ur. 18.02.2017
|