Kochane dziewczyny piszę po to, by dać Wam nadzieje i wiare w to czego tak bardzo pragniemy-bycie ziemską Mamą. Nie opisywałam przebiegu mojej ciąży, ponieważ od początku postanowiłam, że nie będe zaglądać na forum w ciązy,żeby być po prostu spokojną i się nie denerwować. Jednak i tak było zupełnie inaczej, byłam tu codziennie zarówno na tym wątku, jak i ,,Chore Dziecko'' , ponieważ Mariczka chorowała na przepukline przeponową oraz na wątku Strata Dziecka by napisać zapalić światełka córci i innym Aniołkom. Często wizyty na forum kończyły się płaczem i jeszczę większym strachem, ale starałam się jak mogłam myśleć pozytywnie. W ciąże zaszłam po 7 miesiącach od cc, mimo, że niektórzy radzili rok odczekać. Mieliśmy to szczęście, że udało się za pierwszym razem. Od początku ciąży byłam pod specjalną opieką lekarzy, tych samych do których chodziłam z Mariką. Wejście do szpitala rozpoczynało się często od łez, ale z czasem na pytania lekarzy nauczyłam się odpowiadać bez płaczu, a z dumą, że mam już jedną córeczke. Każda z Was, która już przeszła ciąże po stracie, wie jakie emocje nami wtedy targają, jak wielki jest ten strach, najpierw, gdy czeka się na ruchy, póżniej gdy już są, a nagle jest cisza, każde oczekiwanie na usg... Nie da się tego wszytskiego ominąć, jednak przy odpowiednim wsparciu da się przeżyć te 9 miesięcy. Ja z całych sił starałam cieszyć się ciążą, być uśmiechniętą, wychodziłam do ludzi i mocno wierzyłam, że tym razem będzie dobrze. Wyobrażałam sobie dzidziusia i czas kiedy będziemy już razem. W 3 miesiącu ciąży kupiłam już pierwsze ubranko- po to by móc jeszcze bardziej uwierzyć. Dużo pomogło mi to,że byłam zajęta pisaniem pracy magisterskiej i nauką,więc czas mijał mi bardzo szybko. Termin porodu na 6 lipca, a ja nastawiłam się na to, że niunia wyjdzie wcześniej, więc dwa ostatnie tygodnie czekałam i czekałam niecierpliwiłam się, jedyne czego chciałam, to ,żeby nie urodzić po terminie i strasznie bałam się zielonych wód, zresztą my Mamy tutaj, wiemy niestety za dużo, dlatego tak się boimy. I oczywiście jak na złość Martynka urodziła się po terminie (2 dni) a wody były zielone. Jednak wszystko szczęśliwie się zakończyło. Rodziłam naturalnie, mała ważyła 4210 i 58 cm - duuuuża panna :), w przypadku gdyby lekarze wiedzieli o tak dużej wadze miałabym cesarke, jednak waga była wyliczona na mniejszą. Tak czy inaczej, cieszę się, że tak wyszło, że obyło się bez kolejnego cięcia, a ja mogłam poznać ten ból i prawdziwy cud natury. Dziś jestem szczęśliwą mamą dwóch wspaniałych córeczek. Martynka jest bardzo podobna do Mariczki, ale jednocześnie są zupełnie inne :) Życzę Wam kochane z całego serca spokojnej i szczęsliwie zakończonej ciąży, głęboko wierze, że każda z Was, która jeszcze czeka na ten cud w końcu go doświadczy. Mama Mariczki ur.zm.15.03.2012 (35tc) i Martynki ur.09.07.2013
|