Nasza
nadzieja umarla wraz z nasza coreczka. W piatek narodzila sie na nowo.Od poczatku codziennie
rozmawiam z Olgunia, od kilku dni prosilam ja zeby zagadala z Bogiem i poprosila Go zebym
jeszcze kiedys mogla dac nowe,zdrowe zycie. W piatek zobaczylam dwie kreseczki na tescie(
dodam ze wcale sie nie staralismy, tylko dwa razy doszlo do zblizenia) zaczelam sie trzasc i
plakac, nie z radosci, dziwne to bylo i nadal jest uczucie.Staram sie wierzyc ze moja
Olgunia mnie slyszy i ze Ona chciala, zeby tak wlasnie bylo. Tak jak kazda mama po stracie
strasznie sie boje ,ze dzieciatko nie urodzi sie zdrowe, ze cos bedzie nie tak.Mam tez
wrazenie , ze za szybko tak wyszlo, ale staram sie wierzyc ,ze Ona tak chciala. Mam
nadzieje,ze nadejdzie taki dzien kiedy bede umiala cieszyc sie ta ciaza i tym nowym zyciem ,
ktore wlasnie powstaje pod moim sercem.
Kocham Cie Olguniu nad zycie i zawsze bede
Cie kochac, na zawsze bedziesz juz moim sloneczkiem. ania mama aniolka Olguni (ur.04.02.2009 zm.07.04.2009) i Amelki (16.10.2006)
|