Jest smutno, ciemno i ciężko.Mija miesiąc od śmierci mojego synka (24 tydz. ciąży). Po głowie krąży tak wiele myśli, niestety, bardzo pesymistycznych.Tak bardzo boję się, że nie będę miała już dziecka, że po prostu nie zdążę. Mam 32 lata, na razie nie zdecyduję się na kolejną ciążę bo chcę do końca, pełnie, przeżyć żałobe po moim synku, pogodzić się ze sobą i z całym światem. A potem ...no właśnie, nie wiem, kiedy przyjdzie to potem. Niekiedy staranie tak długo trwają, zwłaszcza z obciążoną psychiką. Dzieciątka tak często "zmieniają" datę swojego przyjścia na świat lub po prostu odwracaja się na pięcie.Pierwszą ciążę poroniłam w 9 tyg. A z kazdym rokiem moje szanse maleją, a za to nieubłaganie wzrastają zagrożenia. Dziewczyny, proszę napiszcie, czy też się tego boicie, że po prostu może byc juz późno z medycznego i fizjologicznego punktu.Napiszcie, jezeli jesteście po trzydziestce, po przejściach, a doczekałyście się szczęśliwego rozwiązania i tulicie swoje dzieci. Lecz po drugiej stronie, nasze drogi pocięte zejdą się z powrotem
|