 mimal juz miesiac... chwila wspomnien | Hits: 520 |
|
Maskotka
16-07-2007 15:06 |
[ ]
[Odpowiedź] [Widok uproszczony] [Rozwiń temat] [Subskrybuj]
|
Witam wszystkich uzytkownikow tego wspanialego forum :) bardzo was podziwiam i jestem pelna szacunku dla wszystkich rodzicow ktorzy musieli przejsc przez te jedna z wielu strasznych tragedii ktore jakze to bardzo czeso przytrafiaja sie nam w zyciu i od ktorych dostajemy takiego "kopa".
Razem z moim kochanym chlopakiem zapragnelismy miec malego czlowieczka ktory bedzie czastka nas samych, nasza mala Maskoteczke ktora bylaby dla nas skarbem i calym swiatem. Bog wysluchal naszych prosb i 6 maja w niedziele dowiedzialam sie ze bedziemy rodzicami.Podarowal nam nasze malutkie wspole serduszko.
Na moje pierwsze USg mielismy isc 24 maja br razem, ja i Dawid. Niestety jak sie okazalo po dotarciu do szpitala zaczely sie strajki dwa dni wczesniej. Tak wiec pozostalo nam czekac...
Miesiac pozniej 13 czerwca kiedy rano wstawalismy przezylam szok. Nieduza plama krwi byla na przscieradle. Wybuchlam placzem. Juz wiedzialam ze to koniec...
Po poludniu pojechalismy do szpitala na izbe przyjec (tam nas pokierowano w razie jakby mialosie cos dziac). Czekalismy pod drzwiami ok godziny pukajac i dzwoniac. Jednak nikt nas nie slyszal. Nikt nie otworzyl nam drzwi.
Pojechalismy do innego miasta do szpitala. Przyjeli mnie od razu. Po 15 minutach mialam robione usg, jednak nic na nim nie widac bylo poniewaz pecherz mialam pusty. Tak wiec musialam zostac w szpitalu na noc.
Obudzilam sie ok 3.45. Zaczelam krwawic mocniej i obficiej. Wezwalam pielegniarke. Kazala mi pokazac majtki. "Penie juz pani poronila. Teraz nic nie zrobimy musimy poczekac do rana na drugie usg". Juz nie zasnelam. Plakalam do samego rana...
O 10 rano poszlam na usg dopochwowe (lepsze i wyrazniejsze). Niestety kiedy przeszlam prog pracowni krew zaczela mi splywac az po nogach. Lekarka kazala mi sie polozyc szybko i wezwala pielegniarke. Zrobila mi usg na ktorym je zobaczylam- malutka fasolka z dwiema kropeczkami tak jakby patrzyla na mnie... Niestety nie dane mi bylo poznac czy to byla coreczka czy synek. A tak bardzo chcialam to wiedziec... ;( Poronilam w toku 11 tygodnia...
Zaraz po tym zabrano mnie na sale zabiegowa gdzie zostala wylyzeczkowana jama macicy. To bylo straszne. Odbierano mi wlasnie czastke mnie samej... Moje malenstwo na ktore czekalam i ktore nie dane bylo mi juz wiecej zobaczyc...
Czasem sie zastanawiam czy gdyby nie bylo tych strajkow w szpitalu to czy wszystko byloby w porzadku... Czy wtedy moglabym miec moje malensto spowrotem?? Nie wiem jaka moglabyc przyczyna straty dzidziusia. Chcialabym ja poznac.
Zaluje tez ze nie zrobilam pogrzebu. Przeciez to byl juz czlowiek tylko ze taki malutki... To bylo moje dziecko...
Mowia mi : "jestes silna kobietka, dasz sobie rade" ale ja tak nie uwazam. Ciagle sie lamie. Pamietam jak mi wtedy powiedziala babka z ktora lezalam na sali: "mloda jest pani. jeszcze nie jedno dziecko bedziesz miala". Poczulam sie jakby mnie ktos kopnal w glowe...
Mam ciagla potrzeba rozmowy o tym z kims. Nie chce juz mowic o tym z chlopakiem czy z kims kto o tym wie. Nie wiem co sobie moga myslec. Nie chce uzalania, tlumaczenia, slow pociech bo ... no wlasnie dlaczego ?? chcialabym choc troche zrozumienia wiem ze go dostaje ale mi jest wciaz malo... :(
Dziekuje wszystkim ktorzy byli wtedy przy mnie. Z gory dziekuje tez tym ktorzy odpisza mi...
Kochani rodzice to dla wszystich naszych Aniolkow ktore na zawsze beda w naszych serduszkach <***><***><***>
Dla mojej malutkiej Maskotki [*] [*] [*] zawsze kiedy patrze w gwiazdy noca widze ciebie posrod nich, bo ty jestes moja gwiadeczka ktora swieci najjasniej i rozswietla cale niebo... Kocham Cie moj Skarbenku :* :* :*
|
|
|
:: w górę ::
|
