Re: wiola, ania, moniczka | Hits: 2248 |
|
EwelinaW  
06-03-2011 23:05 |
[ ] [Odpowiedź] [Widok uproszczony] [Rozwiń temat] [Subskrybuj]
|
Ze wszystkimi z tych lekarzy miałam kontakt. Jak leżałam na Karowej- 2 razy z dr Dangel-świetna kobieta, super tłumaczy i przemiły człowiek. Prof. Kornacka- jak urodziła się Zuźka, to po tym dyżurze miała juz urlop. Nie wyszła ze szpitala dopóki moje dziecko nie wyechało ze szpitala. Cały czas sama z siebie przychodziła do mnie i mnie informowała, co się dzieje z malutką. Nie mogłam po cc wstać, rodzina jeszcze nie dotarła. Była też, jak leżałam jeszcze z brzuchalem na trakcie i ze mną rozmawiała. Prof. Kamiński- wrócił 2 dni wcześniej z urlopu, bo moja córa i jeszcze jeden chłopiec potrzebowali jego pomocy. Zawsze bez problemu można się z nim umówić na rozmowę, spokojnie tłumaczy, nie ściemnia i nie obiecuje cudów, ale mówi o różnych ewentualnościach. operował nam Zuźkę 3 razy. Rawicz- niski z pozoru wyluzowany facet. ale potrafi "ryknąć" na rodziców i być nie miły. Choć nie zapomnę, jak potem przez telefon mówi:"Kotek, ja Ciebie przepraszam, ale też miałem ciężki dzień". Lekarz z prawdziwego powołania z ogromnym doświadczeniem. Np. Stoi przy oknie, podjeżdża karetka na sygnale, a on "Ooo, bladziudkie, lecę", choć jeszcze nikt nie dzwonił po niego. Zakładał naszej Zuzi wkłucie centralne (bardzo chwalone w Lublinie) i rurke tracheo. Na pewno na Litewskiej będziesz miała przyjemność poznać dr Gawecką-dla mnie to anioł nie człowiek. Ponoć poswięcała swój prywatny czas, aby rozgryźć inną chorobę mojej Zuzi. Dr Sitkowska-konkretna, stanowcza, bardzo jej ufałam. Na "starszakach" zajął się nami dr Redka- w innych okolicznościach mogłabym się w nim zakochać. Stara się jak może, walczy o pacjenta. Potrafi rozmawiać i na pytanie "co dziś u mojej córki?", odpowiedzieć "shaftowała się na mnie i nawet uśmiechnęła". Bylismy w sytuacji, gdzie postępy były rzadkie i znikome, więc po pewnym czasie nasze rozmowy skupiały się na życiu codziennym mojej córki. Dr Rawicz nie znosi łapówkarstwa. Ale...po cichutku możesz pielęgniarkom jakieś ciasto i kawkę podrzucić. Przyznam, że zauważyłam wtedy w nich większe zaangażowanie. Pielęgniarki sa tam różne...Niestety nie o wszystkich mogę mówić w samych superlatywach. Nie ma co się ich bać, nawet jak mają krzywe miny. Nie wiem, jak jest dalej, tzn.na chirurgii, gdy się OIOM opuszcza, bo tam nie trafiłyśmy. Ale lekarze z OIOM-u to nie byle lekarzyny, a ludzie z powołaniem do zawodu, ktory wykonują. Mam porównanie, bo w Lublinie na OIOM-ie, to brak słów... Wiele badań laboratoryjnych trafiało do CZD, albo IMID. Także, jeśli jest potrzeba, to starają się ściągnąć lekarzy z zewnątrz. Jedno czego mi zabrakło, to rehabilitacji, ale miejmy nadzieję, że dzieciaczki trafiające na OIOM na Litewskiej będą tam króciutko i nie będą potrzebowały tak szeroko zakrojonych działań na tamtym oddziale.
Mama Królewny Zuzi(*) i Księżniczki Natalki ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- "Śmiertelnie chore dzieci wiedzą, że umrą. Jest to wiedza nieświadoma ale kieruje ich postępowaniem. Ci, którzy żegnają się z nimi, mają przytępiony słuch. Jesteśmy głusi na przekazy umierających."
|
|
:: w górę ::
|