Niestety i keppra nie działa. Przedwczoraj przeszło 60 ataków. Ucieszyłam się, że zdobyłam kepprę. Podobno jest super na lekooporną padaczkę. Cały wczorajszy dzień w atakach na wieczór podałam stałe leki, które tego dnia dziwne,ale zadziałały i do tego Kepprę. Od chwili podania do dzisiaj do 16.00 bez ataków padaczki. Byłam szczęśliwa, że Marcelek mógł w końcu sobie pospać, a nawet przez ok 2 godziny mógł nie spać i być bez ataków. Radość trwała krótko po 17.00 wszystko się zaczęło, ataki co 5-10 minut i w tej chwili znowu zbliżają się do 40tu. Wieczorne leki dziś nie podziałały i keppra także nie zadziałała. Neurolog tłumaczy pogodą, mrozem, wysokim ciśnieniem. Ale dla mnie to żadne wytłumaczenie. Czeka mnie więc podanie relanium, który także może nie podziałać. Dziś odstawiłam infatrini - mleczną odżywkę, bo myślałam, że wpływa na ilość ataków z uwagi na swoją wartość kaloryczną. Podobno w padaczce powinno się ograniczyć właśnie mleko/glukozę/gluten. Już sama nie wiem. W szpitalu nie działał nawet clonazepan w tabletkach, a w kroplówce go o mały włos nie zabił, miał po nim zapaść i zapalenie płuc.Już chyba nie ma leków, które by mu pomogły. Ta bezradność mnie dobija. Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|