zgadzam sie całkowicie z tobą. wiem co masz na mysli pisząc o 2 stronie medalu. moj synek walczył dokladny miesiąc. jestem pewna ze cierpiał- każde nakłucie, drenaż, badania, ingerencja w jego delikatne ciałko. i..brak mamy, gdyż w tym szpitalu nie było mowy o kangurowaniu, dotykaniu.ja żyłam jak w amoku nie wiedząc dokładnie czego moge żądać od pielęgniarek. czułam sie tak niechciana. Dawidek urodził sie z 31 tyg jako 2 bliźniak przez cesarkę. obok jego siostrzyczka za każdym razem kiedy jemu było zle gdy włanczały się alarmy bardzo płakała. a ja tak bardzo chciałam im pomóc i czułam sie bezradna. Chciałam by już nie cierpiał. nabyłam u nich codziennie, ale nie pozwalali być cały dzień. tego dnia - ostatniego nie weszłam zajrzałam tylko z daleka nie umiałam sie pożegnać- ja wiedziałam że odejdzie, że jużnie ma sił. w w nocy dostaliśmy telefon.......kiedy jechałam do niego padał śnieg a płatki były ogromne jak piórka Aniołka i leciała w radio piosenka Urszuli i wiedziałam że leci do innych Aniołów a ten śliczny zimowy krajobraz jest na pożegranie - JEGO ze MNĄ! to ogromnie boli......choćminęło już 14 miesięcy
|