Kasiu mieszkam w małej miejscowości gdzie do neurologa mam ponad godzinę drogi.Lekarka przyjeżdża co miesiąc i jesteśmy na wizycie.Teraz próbuję się dodzwonić,ale jest niedziela i wyłączyła telefon.Obserwacja w szpitalu odpada.Monika jest narażona na ciągłe zapalenia płuc i już 3 lata staram się żeby nie trafiła na oddział bo już może nie wyjść.Łapie wszystkie infekcje jakie tylko są na odzziale i ledwo z nich wychodzi.Nawet w domu ją izolujemy.Ciężko ,ale dzięki temu żyje.Ma już niezbyt wydolne płuca i tu mamy największy problem.Widziałam różne ataki u córki.Często kończyło się na intensywnej terapi ,bo była 3 godziny nieprzytomna.Nawet nie chcę wspominać.Nigdy się nie zdarzyło,żeby atak sam minął,stąd ten diazepam.Monika się dusi i nie mogę czekać.Nieraz nawet ciężko było wyciszyć atak.Ale teraz mnie przeraziła !Miała taki grymas bólu na twarzy>Mam nadzieję,że to był skurcz tak jak mówisz.Będę próbować się skontaktować z neurologiem.Sama kazała dzwonić gdy będzie coś nie tak.Dzięki Kasiu!Najlepiej wie ten kto to przeżył.
|