Stefanek, odszedł 13 stycznia 2004r w 16 tc.

Po długich staraniach udało się! Będziemy mieli dziecko! Radość była wielka. Maleństwo od pierwszych tygodni dawało się we znaki. Mdłości były nie do wytrzymania. Praktycznie nie wychodziłam z domu. Rodzina szczęśliwa odliczała tygodnie. Szczęście trwało do 6 stycznia 2004 roku. To wtedy w trakcie rutynowych badań wyszło że coś jest nie tak.  Dostałam skierowanie na USG. Diagnoza była tragiczna. 

Moje dziecko nie miało klatki piersiowej, nie miało brzuszka, wszystkie narządy pływały sobie gdzieś w okół jego małego ciałka.  

"Serce na sznurku "pomyślałam i w zasadzie tylko tyle pamiętam z tamtego dnia. Kolejne dni, kolejne badania u specjalistów, wizyta w zakładzie genetyki. Pentalogia Cantrella.... brzmi to jak nazwa kwiatka, jak kiepski żart w zderzeniu z realnym znaczeniem tych słów.

Czas na podjęcie decyzji. Dziecko nie ma szans na przeżycie. Serce jest poza organizmem. Nie da się NIC zrobić. Ciąża kwalifikuje się do terminacji.

Ciągłe pytania: dlaczego; co zrobiliśmy, że tak nas Boże ukarałeś; czym na to zasłużyliśmy.

Decyzja podjęta. Wylane morze łez. Długie godziny spędzone w szpitalnym łóżku i oczekiwanie na czas pożegnania z ukochanym maleństwem. 6 dni życia ze świadomością że moje dziecko zaraz odejdzie. Odeszło... chciało mnie zabrać ze sobą, ale lekarze na to nie pozwolili. Kolejne 3 dni w szpitalnym łóżku. To był 16 tydzień ciąży. Mój synek - Stefanek  ważył tylko 80g. Nie widziałam Go. A tak strasznie chciałam zobaczyć, przytulić, chociaż na moment

Obok pracuje KTG.

Synku, nigdy już nie usłyszę bicia Twojego serduszka, serduszka na sznurku...

Do domu. Nareszcie. Ściany są głuche na mój płacz. Nie rozumieją tego, że nie dość że moje dziecko było śmiertelnie chore, nie dość że umarło, to jeszcze sama musiałam wydać zgodę na Jego śmierć. To zbyt wiele...

Czas podobno leczy rany. To nieprawda, zabliźnia je tylko, a one mają niesamowitą umiejętność samoczynnego otwierania się.

Stefanku, zrobiłam Ci symboliczną tabliczkę na grobie Twojej prababci i pradziadka. Przychodzę tam do Ciebie i zapalam światełko. Bardzo Cię kocham. Zawsze będziesz moim pierwszym dzieckiem, nie pozwolę  o Tobie zapomnieć. Teraz jesteś moim Świętym. Opiekuj się nami.

Mama