Muszę się wyżalić , bo zwariuję... Miałam dziś cholernie ciężki dzień... Byłam na
szkoleniu organizowanego u nas w pracy. Przeszyłam je strasznie, wspomnienia o Kubusiu
wróciły i zaczęłam tą stratę przeżywać na nowo... ale po kolei... Dostałyśmy zadanie
narysowania kryzysu - sytuacji trudnych, bolesnych - jaki przeżyłyśmy w naszym życiu i jak
to na nas wpłynęło... Chodziło o to, żeby pokazać sobie ile zyskaliśmy dzięki naszym
doświadczeniu i się zaczęlo... bardzo walczyłam ze sobą, żeby znaleźć coś, co nie dotyczy
mojego dziecka, ale nie dałam rady, poprostu nic gorszego mnie w życiu nie spotkało niż
strata dziecka, a pozatym jest to nadal świeże i narysowałam szczęście, później krzyż
symbolizujący odejście Kubulki i całkowity dół , a później maleńkie światełko w tunelu ... i
nie byłam w stanie mówić, nie wytrzymałam, ból powrócił ze zdwojoną siłą, nie mogę się jakoś
podnieść... Ogólnie szkolenie dotyczyło własnie kryzysu, faz rozwoju dziecka ,faz rozwoju
rodziny, więc masakra... Najgorsze, że ten psycholog prowadzący zna mnie, wiedział co się
stało i wymyślił taki temat...Jestem całkowicie rozwalona, nie potrafię sobie poradzić sama
ze sobą, przeryczałam połowę szkolenia, mimo, że walczyłam ze sobą i własnymi emocjami... ja
chcę moje dziecko... Kocham Cię Synusiu (:)(:)(:) mama Aniołka Kubusia 40 tc + 25 .12.2008 (*)(*)(*) http://kubuslinka.pamietajmy.com.pl/
|