Wybrałam się dzisiaj na zkupy,
razem z moim synkiem i mężem... Normalny dzień. Kiedy już prawie wychodziliśmy ze sklepu
zobaczyłam idącą rodzinkę... Jakże podobną do mojej...prawie... bo oprócz rodziców i chłopca
w wieku mojego Pawcia, tata trzymał na rękach dziewczynkę, która była w wieku, w jakim teraz
byłaby moja córka. Nie mogłam oderwać od nich wzroku, zwłaszcza od tej małej i nagle
uświadomiłam sobie zestawienie BRUTALNEJ RZECZYWISTOŚCI: na ich rękch dziecko, a ja? Miałam
na ręce bransoletkę... "Naszą" bransoletkę! Poczułam to znajome uczucie bólu,
żalu...łzy napłynęły mi do oczu i prawie biegiem wyszłam z tego sklepu! Dlaczego mojej
Marysi nie ma ze mną??? To tak nadal boli... Dlaczego??? Czy nie mogłam być tamtą
rodziną...?
pozdrawiam Was wszystkie cieplutko kozenka
|