Druga ciąża w zasadzie była książkowa.
Nie licząc okropnych mdłości, które męczyły mnie przez bite trzy miesiące, na różne widoki i
zapachy. Najbiedniejszy był mój mąż, bo musiał po mnie sprzątać, bo ja nawet tego nie mogłam
zrobić.Przez pierwsze trzy miesiące brałam Lakcid na podtrzymanie, ale tlko profilaktycznie
w czasie największego zagrożenia poronieniem. Poza tym wszystko było jak trzeba. Nawet
przytyłam prawie książkowo(11kg), także wychodząc ze szpitala ważyłam tyle samo , co przed
ciążą(bardzo byłam zadowolona z tego powodu:)) Poród też był bez większych komplikacji,
tylko w końcowym okresie wstrzymała się akcja porodowa i miałam
vacum(próżniociąg-okropieństwo). Jak się okazało mała była owinięta dwa razy pępowiną, czego
nie wiedzieli, bo nikt nie raczył zrobić mi usg, jak przyjechałam do szpitala. Ale na
szczęście wszystko zakończyło się szczęśliwie. Rozpisałam się, a nawet nie wiem, czy to
wszysto Cię interesuję, przeprzszam. Ale jak mnie ktoś pyta o moją ciążę, to zawsze się tak
rozgaduję, bo uwielbiam wspominać ten okres mojego życia. Tak więc widzisz, może nie
trzeba się tak bardzo obawiać? Mam nadzieję, że Cię przekonałam i już od dzisiaj zaczniecie
się starać:) Aha!, co do badań przed ciążą, to mój lekarz stwierdził, że nie ma takiej
potrzeby, co innego jakbym poroniła dwa albo trzy razy. Buziaki:)
|