Wczoraj chyba pierwszy raz od śmierci Franka (23.08.10) nareszcie szczerze porozmawiałam...nie byłam oceniana, nikt mi nie mówił,że muszę by silna...był czas na śmiech i czas na łzy...A najważniejsze,że ta rozmowa pomogła mi zrozumieć,że muszę pozwolić odejść mojemu dziecku.Muszę dać mu poznać,że już potrafię żyć. Jeżeli nie dam Mu wolności radowania się niebem to ja tu na ziemi też już nigdy nie będę wolna. Tym oddaniem wolności mojemu Synkowi dam przyzwolenie na nowe życie we mnie...nie mówię,że będzie łatwo ale postaram się-dla niego i dla siebie
|