"Co więcej, wierzę, że to ja mogę kiedyś stracić życie za wiarę, tak jak wielu chrześcijan w innych częściach świata w naszych czasach, czy tak jak kiedyś apostołowie." Smutne jest, gdy Chrześcijanie muszą oddawać życie za swe poglądy, ale nie mogę się powstrzymać, aby nie opisać sytuacji dość odmiennej: Pracuję w małym konserwatywnym środowisku w szkole. Zdecydowana większość nauczycieli to Chrześcijanie. Kiedyś pojawił się nowy uczeń z rodziny ateistycznej. Katecheta nie wiedząc nic o nim, ani jego rodzinie stwierdził, że trzeba na niego uważać, bo tacy co nie wierzą są niebezpieczni. Uwierzcie, że znam znaczni "bardziej niebezpiecznych" mocno wierzących. Ja nie chodzę do kościoła. Nikogo jednak nie obchodzi w co wierzę i jak żyję lecz to że nie wysyłam swego syna na religię. Znajoma poradziła mi, abym nie obnosił się ze swymi poglądami, bo narobię sobie wrogów! Niedługo rekolekcje i trzeba będzie (w czasie pracy!) zaprowadzić dzieci do kościoła - chyba będę musiał "obnieść się" ze swymi poglądami... Jedno jest pewne w Polsce wschodniej umieranie za wiarę nie grozi Chrześcijanom. Przepraszam, jeśli nie na temat, ale musiałem to napisać. Pozdrawiam
|