A mnie się wydawało, że tylko ja doszukuję się wiadomości od swoich Aniołków. Któraś z was pisała, że nie przytuliła swojego maleństwa po śmierci - ja swoich synków nawet nie widziałam. Moja siostra, która też straciła dziecko przekonała mojego męża, że tak będzie dla mnie lepiej. A on wierząc, że mi pomaga zastrzegł na porodówce,że nie wolno mi ich pokazać. A ja tak bardzo pragnęłam ich przytulić. Do końca życia sobie nie wybaczę, że się wtedy za mało upierałam. W pierwszą noc po porodzie przyśniła mi się moja mama, która również nie żyje. Przyniosła mi dwa foliowe, czarne worki a nich moi synowie i powiedziała, że jeśli chcę to mogę przytulić ich teraz. Za jakiś czas kolejny sen: wchodzę na klatkę schodową a na schodach siedzą dwaj kilkuletni chłopcy. Nie mówią nic, tylko uśmiechają się od ucha do ucha. Ja na nich tylko patrzę ale wiem, że to moje dzieci. Któregoś wieczoru podczas modlitwy prosiłam ich, żeby dali mi jakoś znac jeśli znowu będę w ciąży. Tej samej nocy śniło mi się, że urodziłam córkę. Rano stwierdziłam, że popadam w obłęd i starałam się odgonić te myśli od siebie, ale wracając z pracy nie wytrzymałam i kupiłam test. Nie mogłam uwierzyć kiedy zobaczyłam na nim dwie kreski. Od tamtej pory nie śnili mi się :(. Jednak była sytuacja kiedy bawiłam się z niespełna roczną wtedy córką. W tv puścili teledysk z piosenką, którą kiedyś dedykowałam chłopakom moim. Położyłam się na podłodze wsłuchana i z całych sił starałam się powstrzymać łzy. Moja Weroniczka w pewnym momencie podpęzła do mnie dała buzi i się przytuliła. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało. To było dziwne i jednocześnie niezwykłe uczucie. Marta, aniołkowa mama Szymonka i Filipka (30 Tc) oraz ziemska mama Weroniczki i Hani
|