Tak,na swojej drodze czasami jesteśmy jak ten ptaszek z powyrywanymi piórkami,połamanymi skrzydełkami,leżący na zaśnieżonej ścieżce w mroźny poranek... Czy mamy jeszcze szansę się z owej scieżki podnieść i wzlecieć w przestworza,raźno machając uleczonymi skrzydełkami? Czy wolno nam mieć nadzieję-nam,którym coś(zły los?okrutny demiurg?przypadek?kara za popełnione grzechy?)zadało morderczy cios grubą pałką w kręgosłup,powaliło na ziemię i na jakis czas odebrało swiadomosć? Czy mamy jeszcze jakies podstawy,by marzyć? Znów spróbujmy sobie odpowiedzieć na pytanie: "kim NAPRAWDE jesteśmy?" życie jest niczym,wieczność jest wszystkim
Divaldo Franco
|