dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> ROZMOWY O WIERZE
Nie jesteś zalogowany!       

,,OSKARŻONY-BÓG''Hits: 1879
T.A.M.  
10-04-2009 13:12
[     ]
     
,,OSKARŻONY- BÓG

Stanęłam ze spuszczoną głową. Żelazne drzwi zatrzasnęły się za
mną z metalicznym hukiem. Ból głowy, ból jaźni...ciemność.,,Abyś się
okazał sprawiedliwy w słowach swoich''. Całkowita bezradność, jaka
ogarnęła moje myśli, oplatała mnie lepką pajęczą nicią. Zadanie, z
jakim mnie wysłano, zakrawało na niewykonalne- osądzić Boga.

W jaki sposób osądzić Boga? Jeden już próbował i, stanąwszy z
Wszechmocą w szranki, ugiął się i ledwo słyszalnym szeptem wyznał:
- Odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele...
Czy mnie też to czeka? Dlaczego pokusiłam się na tę z góry przegraną batalię?

Może ... chciałam na własne oczy zobaczyć to, czego śmiertelnikowi
nie godzi się ujrzeć? Osiągnąć to, co uczyniłoby moje życie
spełnionym? Jeśli tak, to nie powiodło mi się. Bo zewsząd ogarniała
mnie tylko cisza i mrok.
- Halo! Jest tu kto?- odważyłam się wreszcie zawołać. Zawołać? Nie,
raczej wychrypieć, tak miałam zaciśnięte gardło.

Nic. Cisza. I mrok jakby bardziej gęsty. Zaczęłam się bać.
Odwróciłam się w stronę drzwi i pobiegłam, mając nadzieję, że wkrótce
natknę się na wyjście, ewentualnie jakąś ścianę. Ogarniała mnie
panika, bo nie było nic. Jedyna pewność to podłoga i mrok. Zatrzymałam
się. Usiadłam i postanowiłam czekać.
- Czy to jest Twoja metoda pokonania przeciwnika?- zawołałam w
desperacji.-Ogarnąć lękiem, pokazać mu jego małość, dobić? Jakaż to
moc Boża?

-Co tu robisz człowieku? -doszły mnie słowa. Zaskoczona - rozejrzałam
się. Głos rozlegał się zewsząd, ale bez konkretnego źródła.
Przypuszczam, że bardziej go było słychać w mojej głowie niż obok
mnie.

-Jestem...-zawahałam się.- Przyszłam, bo wysłano mnie z poleceniem
osądzenia Cie, Boże.
-Abyś mogła mnie osądzić, musisz mnie poznać.-głos odbił się echem i
wypełnił mnie jakimś dziwnym uczuciem zagłębiania się w przejmującej
zimnej toni. -Czy znasz mnie?

Zastanowiłam się. Czy znam Boga? Czy ktokolwiek na ziemi może
powiedzieć,że Go zna? Ale przecież ci, którzy mnie wysłali, tak wiele
o Nim mówili. Wydawało się, że znają Boga na wylot, że potrafią nawet
przewidzieć Jego poczynania.
-Mówiono o Tobie, że jesteś Dobry, a jednocześnie Okrutny. Że
zachowujesz przy życiu, a jednocześnie tego życia pozbawiasz. Chronisz
przed złem, pozwalasz mu jednak panować. Że zamykasz oczy na obozy
koncentracyjne, odwracasz się, gdy głodne dzieci wyciągają do Ciebie
wychudzone rączki...

Lista żalów, jakie wysłannicy przedstawili była długa. Zbyt długa.
W miarę ich wypowiadania gasł mój buntowniczy nastrój. Jakaś pustka
tworzyła się w mym umyśle, jakby wypowiadane słowa odchodziły,
zabierając ze sobą sens i cel mojej misji. Wyczerpana- zamilkłam.
- To wszystko?

Wiedziałam, że to nie wszystko. Ale postanowiłam ograniczyć się do
tego, co powiedziałam. Czekałam teraz na odpowiedź, jakakolwiek by ona
była. Naraz w ciemności zamigotała delikatna poświata, która nasilała
się dotąd, aż mrok ogarniający mnie zewsząd ustąpił szarej jasności
wieczoru. Byłam u podnóża skalistego wzniesienia. Zimny powiew
poruszał kępami traw. Wzdrygnęłam się. Było pusto i cicho, jakby
niedawno przeszedł tędy jakiś kataklizm. Rozejrzałam się. Na lewo, za
rozległym zagajnikiem, rozciągała się panorama jakiegoś miasta. Wśród
szarych budynków wyróżniała się swoją bielą i ogromem prostokątna
budowla. Zachodzące słońce migotało w złoceniach, którymi była
ozdobiona. Gdzie ja jestem? Co to za miasto i wzgórze?

Szmer głosów dobiegł mnie z góry. Obejrzałam się i zobaczyłam ludzi
schodzących po wijącej się udeptanej ścieżce. Chciałam ich zagadnąć,
ale rozmawiali w jakimś obcym języku. Widać było w ich gestach i
zachowaniu wielkie poruszenie. Wstałam i ruszyłam w górę, aby odkryć
przyczynę ich wzburzenia.
Zza wzniesienia wyłonił się wstrząsający widok. Trzy poskręcane w
agonii ciała zawisłe na drewnianych belach krzyży. Czy to...?
Znieruchomiałam w zaskoczeniu. Obraz, jaki towarzyszył mi od
dzieciństwa, uderzał teraz surowością i okrucieństwem. Więc tak to
wyglądało... Nagi korpus, posiniaczony i brudny, paskudna rana w boku
i czarne, zakrzepłe plamy krwi. ON. W całej hańbie umęczonego
człowieczeństwa. Podeszłam bliżej, by zobaczyć do jakiego stopnia
można doprowadzić cierpienie. Chciałam to ujrzeć, a jednocześnie bałam
się tego. Bałam się tego. Bałam się oblicza śmierci, bałam się, że nie
będę umiała odpowiedzieć na pytanie, które-wiedziałam-na pewno mi
postawią.
- Jezusie- wyszeptałam.Wiatr przysłaniał czarnymi pozlepianymi krwią włosami wychudzone
policzki. Cień kładł się smugami na opuszczoną głowę, ale twarz nie
była ciemna, wręcz odwrotnie- jasna w swoim śmiertelnym spokoju.
,,Zraniony i opuszczony, mąż boleści...''- dobiegły mnie z mroków
pamięci słowa Izajasza-,, a myśmy mniemali, że od Boga zbity i
zraniony. A on za występki nasze...''

-Jak to Boże?!- wykrzyknęłam, opierając czoło o szorstkie drewno.-
Przecież to Twój SYN... dlaczego Go opuściłeś? Pozwoliłeś na takie
cierpienie? Taki jesteś nieczuły? Czy po to, by Tobie się spodobać,
musiał przeżyć taki ból? Nie mogłeś odpuścić, przebaczyć?

Nagle zrozumialam. To nie Bóg. Nie Ojciec, ale ja ze swoim tupetem
i racją zawiesiłam Go na krzyżu. A On zgodził się na to, by nie było
cierpienia, bólu i śmierci. Aby każdemu, kto przyjdzie rzucić w twarz
Jego Ojca gorycz ludzkiej bezradności, pokazać Swoje przebite dłonie i
powiedzieć.
-Kocham cię. Nie musiałem walczyć o ciebie, ale zrobiłem to. I
wygrałem. A teraz osądź moje postępowanie i ból Mojego Ojca, który
wiedział na co wystawia mnie Jego i Moja miłość. Już niedługo skończy
się zło. Zwyciężyłem. Ty tylko przyjmij, proszę moje zwycięstwo....

Zamknęłam oczy, a kiedy ponownie je otworzyłam, zobaczyłam przed soba
drzwi- wysokie, drewniane, z metalowymi okuciami. Nacisnęłam Klamkę.
-Czy już mnie osądziłaś?- dobiegł mnie cichy, poważny głos.
Zatzymałam się na chwilę, a potem zdecydowanie pchnęlam drzwi. Tak.
Teraz już wiem, co odpowiedzieć posłańcom. I choć wiem, że nie wszyscy
przyjmą taką ocenę Boga, mnie ona wystarczała. Bo sąd już się odbył.
Na Golgocie. ''

Ten artykuł dostałam kiedyś od mojego( wtedy jeszcze przyszłego) męża. Nie wiem, z jakiej gazety pochodzi, pod spodem jest tylko BB, więc nie znam też autora.
Ostatnio znalazłam ten artykuł pomiędzy książkami, zapomnialam, że go miałam.
Pomyślałam, że się podzielę, może ktoś znajdzie w tych słowach coś dla siebie. Zwłaszcza, że mamy Wielki Tydzień.

Gdy czytałam je po raz pierwszy, poruszyły coś w głębi duszy. Teraz po śmierci synka czytam je w pewien sposób na nowo.
Czytam przez pryzmat moich osobistych kłótni z Bogiem. Przez mój bunt, rozpacz, wściekłość. Przez pryzmat moich pytań- bez odpowiedzi-wykrzyczanych nie raz, ciągle i ciągle od nowa...
,,Dlaczego?!!!''
,,Czy naprzwdę nie mogło być inaczej?''
,,Co ja takiego zrobiłam? Czy jestem aż taka zła?''
,,O co Ci chodzi?''
,,Gdzie byłeś, gdy moje maleństwo tak cierpiało?''
,,Czemu byłeś głuchy na moje prośby?''
,,Jak mam Ci nadal ufać?''
,,Czy wogóle jesteś?''
... ... ...
Najczęściej chodziłam wtedy po lesie... wolałam tewarzystwo drzew niż ludzi. Drzewa nie mówiły:,, Weź się w garść! Tak nie można! To za twoje grzechy! Bóg doświadcza tych, których kocha! Raduj się twoje dziecko już w niebie! Bóg wie , co robi!....''itd.itd.itd...
Gdy wykrzyczałam już wszystkie pytania, gdy mogłam już tylko szeptać: ,,Nie rozumiem Cię, nie umiem pojąć Twoich decyzji...,,Czemu mi dałeś wiarę w cud, a potem odebrałeś wszystko...?''-jak śpiewała E. Geperd.
Wtedy chłonęłam ciszę, spokój, dyskretne piękno lasu... nabierałam sił.

Teraz sobie myślę, że takim spokojem i ciszą może podzielić się tylko Ten, Który Zwyciężył... ja mogę prosić tylko bym umiała przyjąć to zwycięstwo, bym tego nie zmarnowała, próbując pojąć swoim ,,małym rozumkiem''... bym w Jego zwycięstwie, Jego poświęceniu co raz to na nowo odnajdywała siłę na kolejny krok, na kolejny dzień...

Ania, mama Teo (15.07.2008-20.07.2008) 
Ania, mama Teo (*15.07.2008 +20.07.2008) i Anastazji (7tc, +17.07.2013)

  Temat Autor Data
*  ,,OSKARŻONY-BÓG'' T.A.M. 10-04-2009 13:12
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' MamaAdasia 11-04-2009 14:27
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' Elizabeth 15-04-2009 13:49
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' Wera 31-03-2010 09:45
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' Joannap 31-03-2010 16:14
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' kulkry58 10-04-2010 21:27
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' T.A.M. 12-04-2010 10:55
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' Wera 12-04-2010 11:18
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' Wera 15-04-2011 10:39
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' mali2 05-06-2011 19:56
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' natkaszczerbatka 07-06-2011 15:21
  Re: ,,OSKARŻONY-BÓG'' Wera 03-04-2015 11:35
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora