Ja mam podobne odczucia i doświadczenia jak Kasia-Hanulka2009. Dla mnie dzień odejścia naszej Aniusi był tak namacalnym doświadczeniem Pana Boga...Nasz córeczka była na OIOMIE dziecięcym i tego dnia był wokól niej taki spokój, taka łagodność, taka miłość,ze jak mówię, można było to kroić nożem, a ja w sercu odczuwałam coś jakby na ksztłt słodyczy,nie umiem tego inaczej opisać. I nawet kiedy Ania odeszła na naszych rękach,to pozostało, jakby słodki smak miłości w sercu... Dla mnie to było wystarczająco realne, tzn. sądzę,że organizm ludzki nie jest w stanie sobie wytworzyć takiego stanu za pomocą hormonów itp.dla ulżenia. Ja WIEM, że to był Pan Bóg pośród nas, który wziął Anię z moich rąk i ona już na zawsze pozostanie w Jego objęciach i Matki Bożej. Poza tym głęboka radość,której doświadczam..nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. I na koniec- tak jak Kasia, też bardzo odczuwam kochającą obecność mojej córeczki, zwłaszcza kiedy jestem w ciszy i kiedy się modlę. Kiedy pomyślę "Ania"od razu myślę "Bóg", a kiedy mówię"Panie"od razu myślę "Ania". Dla mnie to jest dowód,że Oni już są teraz jedno, że nasze dzieci nie są gdzieś tam w jakimś niebie, tylko w konkretnym miejscu- w Sercu Boga... I choć kocham mojego męża, kocham życie, to nie mogę się doczekać, żeby też tam się znaleźć... Przepraszam,że tak się rozpisałam, ale kiedy o tym myślę,to mam tak ogromną radość w sercu, że nie mogę jej stłumić.Pan Bóg jest taki dobry. WSZYSTKO JEST ŁASKĄ
www.agnieszkamamaani.blogspot.com Aniusia, ur.2.03.2011, zm.12.03.2011
|