jest to dla mnie bardzo przykra i okrutna historia. kiedy dowiedziałam się,że jestem w ciąży byłam taka szczęśliwa,pomyślałam "w końcu się udało,będziemy mieli dzidziusia,na którego tak długo czekaliśmy".chodziłam do lekarza,wszystko było dobrze,ciąża prawidłowo się rozwijała.maluszek rósł idealnie,nie było żadnych wad ani chorób..czułam się idealnie.aż tu nagle 25 tyg..bóle brzucha i skurcze..trafiłam do lekarza po badaniu usg okazało się,że maluszek jest ułożony główkowo do porodu i rozwarcie na 2 palce..byłam w szoku i załamana..leżałam kilka godzin pod kroplówką przeciw rozkurczową,bóle przeszły.po 5 minutach dostałam kolejnych bóli roz.na 3 palce i szybko przewieziono mnie do kliniki.kiedy dotarłam do kliniki miałam już pełne rozwarcie i musiałam rodzić nic się nie dało zrobić..malutki urodził się po godzinie.kiedy zobaczyłam go leżącego w inubatorze łzy stanęly mi w oczach miał zaledwie 650g.był żywym noworodkiem, który żył 2 doby..po sekcji zwłok okazało się że przyczyna śmierci był wylew do mózgu..mój aniołek jest już w niebie a ja tak bardzo za nim tęsknie i go kocham..nie zapomnimy o tobie skarbie.[*][*][*][*]