Wiem, wiem łatwo pisać... Mój synuś miał szczątki płatów mózgowych i stąd brak wiary wśród lekarzy, że jest jakaś szansa na przeżycie. Brak wiary u lekarzy przekładał się na lęk o małego u mnie. Moją całą ciążę przeleżałam z drobnymi przerwami w szpitalu, a jak nie w szpitalu to w domu z głową w dół z uwagi na rozwarcie. Po porodzie także przebywaliśmy pierwsze miesiące w szpitalu. Starałam się dużo nauczyć od pielęgniarek, walczyłam o salę tylko "ja i synuś". Gdy czułam się na siłach zaczęłam gromadzić sprzęt typu: ssak, koncentrator tlenu, pulsoksymetr itp. i dzięki temu mogliśmy zabierać małego do domku. Wiedzieliśmy, że nasza radość nie potrwa długo... Przestaliśmy planować, żyliśmy z dnia na dzień. A jak dzisiejsza wizyta u ginekologa? Całym sercem jestem z Tobą. Beata Mama Marcelka z wadą letalną ur.14.05.2009 - zm 24.03.2011 http://funer.com.pl/epitafium,marcel-wysocki,5849,1.html
|