Pani Bożenko,
Myśle, że ta osoba mówiąc, że sobie Pani nie radzi nie miała nic złego na myśli, po prostu się martwi. Sama tego doświadczam, że ludzie totalnie nie wiedzą jak się zachować. Czasami ranią takim niestosownym zachowaniem. Tak jak u mnie - rodzina wolała udawać, że nie widzi, że płaczę i śmiała się normalnie, a dla mnie ta ich ignorancja była raniąca... Ja też nie cierpię jak ktoś mówi za plecami o moim cierpieniu, ale co ja mogę zrobić? Pewnie robią to z bezradności, a chcieliby pomóc jakoś...
Ma Pani wspaniałych Synów. Niech Pani walczy dla nich obu. Myślę, że żaden z nich nie chce widzieć swojej Mamy w cierpieniu. Wiem, że to się łatwo mówi. Ale to jest teraz nasze zadanie - walczyć. O każdy dzień, o powrót do życia, nawet o uśmiech.
Wiem, że miała Pani bardzo sceptyczne podejście do tematu wizyty u psychologa. Pani Bożenko, ja byłam na wizycie dwa razy i czuję, że wyniosłam coś z tych spotkań. Wiem, że takie spotkanie nie ulży w cierpieniu i nie pomoże. Pomóc możemy my sobie same. Ale mi te wizyty pomogły uporządkować sobie w głowie dużo rzeczy, zrozumieć...
Trzymam za Panią kciuki i bardzo często myślę o Pani. Dużo siły...
Patrycja
|