Pozwolę się także wtrącić i dodać coś od siebie.... Maleństwo, któremu lekarze stawiają tak niepomyślną diagnozę potrzebuje mnóstwo miłości, a rodzice mega siły by stawić temu wyzwaniu czoła. Ta wiedza o rokowaniach nas mobilizowała do tego by przy naszym synku nie płakać, by robić wszystko co można by czuł się kochany. To był piękny czas. Nie oszukiwaliśmy się, podobnie jak Wy podchodziliśmy realnie do diagnoz, ale zawsze gdzieś tam z tyłu zapalaliśmy iskierkę nadziei.