Nie wiem...może tutaj nie pasuje...i szczerze..chce aby mój Syn żył...aby założył kalosze...pojechal nad jezioro...Ale wiecie ja żyję tak jakbym się z nim ciągle żegnała jakby to były nasze ostatnie dni. Może źle robię. Ale zawsze bylam realistą i wiem co możemy być. Choć z drugiej strony lekarze już raz się pomylili. Zabrali wszelką nadzieję. Zobaczymy co będzie. A teraz ugotowalam dobry obiad. Janek obok. Ciepło w domu. Usmiechamy się i Wam też tego życzę...