Córeńko moja kochana, dzisiaj mija 6 lat, czy to dużo czy mało, nie wiem.Wtedy też to był poniedziałek, tak jak dzisiaj. Od 6 lat co wieczór nim zasnę odtwarzam sobie wszystko to co zaczęło się dziać już w niedzielę 7 lutego 2010 roku, wtedy jak zabrali mnie późnym wieczorem na badanie i na usg, głos lekarki, że jest rozwarcie, że czuje Twoją główkę, że nie ma wód, że będę rodzić, a Ciebie nie da się uratować, mój płacz, krzyk, salę porodową, to jak leżę na tej sali przez całą noc i rano o 6:45 Ty się rodzisz, a ja nawet nie chcę Cię zobaczyć, boję się. Wszystko to od 6 lat co wieczór widzę i słyszę tak jakby to było wczoraj. Potem jak tata zabiera mnie ze szpitala, jest straszny mróz, pełno śniegu,wszyscy gdzieś mkną, jadą, a dla mnie świat się przecież zatrzymał. Jedziemy od razu zamówić kwiaty na Twój pogrzeb, mój płacz , gdy kwiaciarka pyta co ma być napisane na wstążce. Potem w domu rozwijam zapakowane dla Ciebie ciuszki, w których masz być pochowana, mój Boże dlaczego ??? Codziennie wieczorem przeżywam kolejny dzień, czwartek 11 lutego, kaplica cmentarna, biała zamknięta maleńka trumienka, a w niej Ty , a ja nawet nie wiem jak Ty wyglądasz, Boże dlaczego ja nie chciałam Cię wtedy zobaczyć, dlaczego ??? Tak bardzo tego żałuję. Potem stoimy nad grobem , jest bardzo zimno, wielki mróz, a mi jest tak bardzo ciepło, że mogłabym stać na krótki rękaw i nic by mi nie było. Wiem, wtedy w tamtym momencie Ty byłaś ze mną tak blisko, dałaś mi znak, że jest Ci już dobrze gdzieś Tam wysoko w Niebie. Nigdy o Tobie Amelko nie zapomnę, codziennie jesteś w moich myślach, sercu, na zawsze, codziennie będę miała przed oczami tamten czas, tamte wydarzenia, ten koszmarny luty.
Dla Ciebie skarbie mój anielski (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)......., całuję i ściskam
Tak bardzo Cię kocham i tęsknię, i nigdy nie przestanę
|