dlaczego.org.pl  
Forum dlaczego.org.pl  >> STRATA DZIECKA
Nie jesteś zalogowany!       

Historia AntosiaHits: 3181
Nika07  
12-12-2014 12:39
[     ]
     
Pisałam na tym forum w wielu różnych wątkach. Ale chcę, żeby mój synek miał gdzieś swoją historię napisaną w całości. Jest długa, ale to całe jego życie.
Nie ma Cię Synku przy mnie. Jesteś gdzieś, jesteś w Niebie, w moim sercu, w sercu Twojego taty, w moich myślach każdego dnia. Ale nie mogę Cię przytulić, nie mogę Cię pielęgnować, nosić na rękach, nie mogę chwalić się Twoimi zdjęciami. Nie mogę patrzeć jak rośniesz, nie mogę z Tobą być. Mogę o Tobie pamiętać i Cię kochać. Mogę tęsknić. Mogę zapalić światełko na Twoim grobie. Przynieść misia, postawić kwiat. Mogę płakać.

A było to tak

RozdziałI
W lutym dowiedziałam się, że będziesz. Przeszczęśliwa, chociaż nie bez obaw. Twój tato też. Od razu wiedzieliśmy, że jeśli będziesz chłopcem, dostaniesz imię po dziadku Antonim, który umarł dwa miesiące wcześniej. Wszystko było piękne: własne mieszkanie, do którego mieliśmy się wprowadzić, Ty w drodze. Po bardzo trudnym roku wszystko miało się ułożyć. Nie mogłam się doczekać pierwszej wizyty u lekarza, trzeba czekać aż do 8 tygodnia, żeby usłyszeć Twoje serduszko. W końcu się doczekałam :) Byłeś małą kropeczką z bijącym serduszkiem. Wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, które miało już zarezerwowany pokoik dla Ciebie. Powiedzieliśmy mamom, że zostaną babciami, siostrze, że będzie ciocią, braciom, że zostaną wujkami. Ogólna radość.

RozdziałII
I wtedy przyszedł 10 marca. USG w 12 tygodniu, zobaczyliśmy Cię takiego malutkiego. Niesamowite, że zamieszkałeś taki malutki we mnie. Ale potem długie milczenie lekarza, niepokój. "Obraz jest nieprawidłowy" - te słowa rozbrzmiewają mi w uszach do dziś. Bardzo mi przykro, jest źle, NT ponad 9 mm. Prawdopodobnie wada genetyczna, na amniopunkcję wcześnie, ale spróbujemy z biopsją kosmówki. Przemyślcie różne opcje. Opcje??!! Jakie opcje? To musi być jakaś pomyłka, dbałam o siebie, jesteśmy zdrowi, to moje dziecko. Wracamy odrętwiali do domu, bez słów. Wchodzę po schodach, bez słów. Płacz. Następnego dnia USG w szpitalu, to nie pomyłka. Cystic higroma. Ten obrzęk jest dla Ciebie groźny nawet, jeśli jesteś zdrowy. Znowu rozmowa o "opcjach". Zakończyć ciążę? Zakończenie ciąży to szczęśliwy poród, początek życia, a nie śmierć. Mamy zdecydować o Twojej śmierci? SZpital, amniopunkcja. Były lepsze warunki niż do biopsji. Pytam, czy to nie za wcześnie, za duże ryzyko. Lekarz stwierdził, że nie martwimy się przecież o zdrowie dziecka. Nie?? Ja się martwię. Chcę amniopunkcji, bo chcę wiedzieć co nas czeka, co Ciebie synku czeka. Lekarze nie dają Ci szans. Myślą, że robię amniopunkcję, żeby móc "zakończyć ciążę". Nie mogę słuchać, że "jeszcze będziemy mieli dzieci". Ja mam dziecko! Ale zwątpiłam. Zwątpiłam w Ciebie synku. Tak bardzo Cię za to przepraszam. Nie wiem, czy mam siły, żeby Cię urodzić po to, żebyś od razu umarł. A wszyscy mówią, że tak będzie. Boję się dotknąć brzucha, mówić do Ciebie, boję się, przepraszam. Trafiam na to forum, do wątku o terminacji. Szukam informacji, nie chcę, żebyś cierpiał. Wiem, że jeśli podejmę tę decyzję, to mnie zniszczy na zawsze. Teraz to wiem. Jednocześnie czekam na wyniki amniopunkcji modląc się o cud. Czytam o tym, jak się rozwijasz, co już masz, czego teraz potrzebujesz.

Rozdział III
Cud nadchodzi. Po najdłuższych ponad 4 tygodniach mojego życia usłyszałam: "kariotyp prawidowy męski". Więc będzie Antoś :) Jest szczęście, strach, miłość, niepokój, poczucie winy że zwątpiłam. Czekamy na USG anatomiczne. Ten sam lekarz, który robił amniopunkcję, trudno, podobno najlepszy, z najlepszym sprzętem. Wszystko dobrze, nóżki nie za długie, ale przecież rodzice mali. Wychodzimy z gabinetu, jest piękna wiosna, a we mnie rośniesz Ty. Płaczę ze szczęścia. Czuję już Twoje muśnięcia, nazywam rybką. Kocham Cię. Chociaz bałam się ją nawiązać, ta więź już jest. Kupiłam nawet kilka ciuszków, będziesz w nich ślicznie wyglądał. Mamy już z tatą rozplanowane zakupy, rozpisane w tabelce i podliczone - damy radę :) Ale niepokój jest cały czas...

Rozdział IV
I słusznie. Wzrasta mi ciśnienie, trzeba włączyć leki. Robię wszystko, żeby je zmniejszyć - spaceruję, piję melisę, próbuję się relaksować, leżę na kanapie, oczywiście tylko na lewym boku. Nie pomaga. Ale leki działają. Potem zaczynają puchnąć nogi. Badam mocz, jest białko, dużo. Lekarz kieruje do szpitala. Białkomocz niebezpiecznie wysoki, ale wypisują mnie po 3 dniach z diagnozą "stan przedrzucawkowy". Jestem problemem. Szukam pomocy u nefrologów. W drugim szpitalu mnie nie przyjmą, mają remont. Białkomocz zagraża Tobie i mnie, nie wiem tego do końca, ale wie mój mąż i lekarz. Interweniuje, przyjmują mnie spowrotem. Cięgle słyszę "nie wyleczymy tutaj Pani nerek!" Nie po to tu przyszlam, jestem w ciąży, wczesniej nie chorowałam na nerki, ratujcie moje dziecko. Czuję się fatalnie, wyglądam jak słoń. Podają dużo leków, wypłukują ze mnie wodę. Podają osocze, żeby uzupełnić białko, bezskutecznie. Po konsultacjach włączyli sterydy na nerki, chociaż w ciąży nie można mnie zdiagnozować. W międzyczasie dostaję sterydy, żeby wspomóc Twoje płuca. Boję się, przecież nie możesz się tak wcześnie urodzić, to dopiero 26 tydzień. Wszyscy liczymy na to, że uda się choć do 30 tygodnia. Po jakimś czasie zleciało ze mnie 8 kg, obrzęki zeszły. Ze mną jest lepiej. Ty brykasz w brzuchu, ale niestety to nie znaczy, że jest dobrze. Teraz jest źle z Tobą. Płyn w opłucnej, przestałeś rosnąć, z każdym USG gorsze wiadomości. Kolejne USG, kolejne kiwające z niezadowolenia głowy. Jesteś za malutki, żeby coś z tym płynem zrobić. Nic nie można zrobić. Bezsilność. Po 3 tygodniach w szpitalu wracamy do domu z torbą leków i strachem, nadzieją, że choć trochę podrośniesz. Nie dopuszczałam myśli, że może być źle. Urodzisz się, pewnie za wcześnie, może będziesz chory, ale damy sobie radę. Mamy przyjechac do szpitala za 3 tygodnie, planowe przyjęcie. Może wtedy jak podrośniesz, da się odciągnąć ten płyn. Jest lato, spędzamy dużo czasu na świeżym powietrzu, głównie odpoczywam i czekam na Ciebie. Myślę, czy uda mi się karmić Cię piersią mimo cesarki, czy będziesz podobny do mnie czy do taty, czy będziemy dobrymi rodzicami. W międzyczasie wizyta u naszego lekarza. USG, serduszko bije, uff. I to tyle dobrych wiadomości. Hipotrofia asymetryczna, nie rośniesz, dalej ten okropny płyn. Do tego centralizacja krążenia. Ale nie damy się, już raz utarłeś im nosa. Już w Ciebie nie zwątpię. Nigdy więcej. Czekamy na 15 lipca, na Przyjęcie do szpitala. Wtedy na pewno coś zrobią, przecież muszą. Nie wiedzieliśmy, że ta data będzie tyle znaczyć.

Rozdział V
Do szpitala trafiam 6 lipca. Brzuch twardnieje, lekarz każe sprawdzić. Izba przyjęć, KTG, regularna czynność skurczowa. Trafiam na porodowkę. Nasz lekarz ma dyżur, znajoma twarz, trochę raźniej, chociaż jestem przerażona. Leżę na sali obserwacyjnej, 3 dni pod pompą z super nowoczesnym lekiem. Skurcze się uspokajają. Jedziemy na oddział PG. Kobiety głaszcza brzuszki, opowiadają o dzieciach. Dostaję histerii, bo pod skórą czuję, że nie będzie dobrze. Przenoszą mnie na salę bez brzuszków. Rano KTG złe, uśpione. Na porodowke w trybie pilnym. Nie wiem co się dzieje, nie panuje nad niczym. Tam KTG uśpione dalej, ale jeszcze nie jest krytycznie. Wiem synku, że tracisz siły, ale jeszcze troszkę. Każdy dzień się liczy. Codzienne usg. Ktg 24h. Leżę. Nie ruszam się. Boję się. Słucham Twojego serduszka kilka dni, nasłuchuje. Wariuje. Tatuś jest przy mnie ciągle. Przynosi muzykę, książki, tablet, cokolwiek, żeby nie zwariować. Sala nie ma okna. Jesteśmy my i Twoje bicie serduszka, na szczęście, jeszcze dzień. Nie byłeś łatwym pacjentem. Malutki, dużo wód, miałeś gdzie hasać. Panie położne ganiały Cię pelotą od KTG po moim brzuchu. Nie było Ci dobrze u mnie, ale nie będzie i łatwo jak się urodzisz. Nie wiadomo co będzie. Ginekolodzy nie wiedzą, neonatolodzy też nie. Jesteś maleńki, ale największe obawy to płuca. Każdy dzien się liczy, ale jest Ci u mnie coraz gorzej, czekamy z decyzją aż będzie bardzo źle. Boję się.

14 lipca przestałeś hasać. Ani razu nie uciekłeś. Nie miałeś już sił. Po północy decyzja, cięcie.
Boże, to dopiero 29 tydzień. Bałam się, że nie zdążą, że umrzesz pod moim sercem. Nie było Ci tam już dobrze, przepływy były złe. Sytuacja patowa, czekaliśmy na ten punkt krytyczny. I przyszedł. Przyszedłeś na świat 15 lipca o 00:36. Wazysz 815 gramów. Dużo za mało. Skrajnie niedotleniony, bez oddechu. Ale żyłeś. Tylko to było ważne. Wiedziałam, że jest ciężko, że piętro wyżej walczy o Ciebie wielu wspaniałych ludzi. Wiem, że jest krytycznie, ale wbrew wszystkiemu mam nadzieję. Tatuś kursuje między Tobą a mną, pokazuje mi Twoje zdjęcie. Tyle rurek. Zobaczyłam Cię rano. Rurek jeszcze więcej. Ale liczę na to, że pomogą. Pompy, respirator, dren w klatce piersiowej. Boję się, że cierpisz. Podają Ci silne leki, ale otwierasz oczka - śliczne, niebieskie. I chwytasz mój palec - najmniejszy, bo Twoja rączka taka malutka. To był najpiękniejszy moment w moim życiu - mimo bólu, strachu, świadomości, że prawdopodobnie niedługo odejdziesz. Chociaż pierwszego dnia miałam jeszcze nadzieję.

Rozdział VI
Idziemy do Ciebie z tatą 16 lipca rano. Jest gorzej. Twoje ciałko zupełnie bezwładne, nie otworzyłeś już oczek. Głaszczę Cię, tak bardzo chciałabym przytulić. Nie chcę, żebyś cierpiał, widze grymasy na Twojej buźce. Czuję, że odejdziesz. Wracamy po południu. Czułam, że muszę natychmiast Cię zobaczyć. Wchodzimy i już wiem. Odchodzisz. Czekałeś na nas. Dziękuję. Odszedłeś o 19.00. Żyłeś 42 godziny i 24 minuty. Dla nas.

Dopiero teraz mogę Cię przytulić, wziąć na ręce, przywitać i pożegnać w jednym momencie. Rozpadłam się.

Kocham Cię Synku. Tęsknię. Chcę żyć, ale już nie boję się śmierci. Do zobaczenia. 
Mama Antosia *15.07.2014 +16.07.2014
Ostatnio zmieniony 15-12-2014 11:59 przez Nika07

  Temat Autor Data
*  Historia Antosia Nika07 12-12-2014 12:39
  Re: Historia Antosia madzia1888 12-12-2014 17:41
  Re: Historia Antosia Marta2222 12-12-2014 19:13
  Re: Historia Antosia Ania E. 12-12-2014 23:07
  Re: Historia Antosia iwona0489 13-12-2014 21:17
  Re: Historia Antosia smykomatka 14-12-2014 07:10
  Re: Historia Antosia Natalia.k 14-12-2014 12:27
  Re: Historia Antosia Nika07 15-12-2014 11:56
  Re: Historia Antosia Ryba2508 15-12-2014 13:00
  Re: Historia Antosia Mama Huga 15-12-2014 18:22
  Re: Historia Antosia Nika07 16-12-2014 10:30
  Re: Historia Antosia Mama Huga 16-12-2014 21:37
  Re: Historia Antosia Nika07 15-12-2014 13:11
  Re: Historia Antosia Ania E. 15-12-2014 17:54
  Re: Historia Antosia Magda__ 15-12-2014 18:39
  Re: Historia Antosia Mama Huga 15-12-2014 19:45
  Re: Historia Antosia ewa31 15-12-2014 20:18
  Re: Historia Antosia Nika07 16-12-2014 10:38
  Re: Historia Antosia Ania E. 16-12-2014 23:27
  Re: Historia Antosia Nika07 16-12-2014 19:11
  Re: Historia Antosia Ania E. 16-12-2014 23:25
  Re: Historia Antosia Ontario 17-12-2014 18:25
  Re: Historia Antosia Ania E. 17-12-2014 22:20
  Poradnia genetyczna Nika07 18-12-2014 09:30
  Re: Poradnia genetyczna Ryba2508 18-12-2014 11:00
  Re: Poradnia genetyczna Ania E. 18-12-2014 16:12
  Re: Poradnia genetyczna smykomatka 19-12-2014 06:59
  Re: Poradnia genetyczna Nika07 19-12-2014 10:39
  Re: Poradnia genetyczna Marta2222 19-12-2014 11:44
  Re: Poradnia genetyczna Nika07 19-12-2014 11:55
::   w górę   ::
Przeskocz do :
Forum tworzone przez W-Agora