Tak kochana, zmieniło się troszkę, marzę o dziecku, i myślę, że to moje aniołki sprawiły, że zaczynamy znów o tym myśleć. Jeszcze nie zaczynamy starań. Wszystko musimy mieć pod 100%kontrolą, ale już nie mówię "nie". Naprotechnologia to nauka o płodności i cyklu kobiety. Mój ginekolog obecny popiera i ma z tego dyplom. Ja się troszkę śmieję, że Pani naprotechnolog to "znachor", bo w Polsce to są instruktorzy, a w USA to normalna metoda znana, i popularna wśród lekarzy. Codziennie muszę obserwować przy każdej wizycie w toalecie (przed i po) mój śluz i zapisywać go na specjalnej karcie. Z moją instruktorką spotykamy się co 2/3/4 tygodnie i analizujemy moje zapiski. Oczywiście to "prywatna przyjemność". Obserwacje prowadzę już 1,5 msc. a po 3 z tą kartą mam się udać do mojego ginekologa. On na jej podstawie zaleci mi wykonie badań krwi na poszczególne hormony w poszczególne dni. I wówczas okaże się dokładnie z jakim mam problem. A już widzę, że z najważniejszym...progesteron u mnie jest lichy... Wiesz, nigdy nie sądziłam, że coś takiego będę robić, ale czego się nie robi dla spełnienia marzeń. Jeszcze nie teraz, ale kiedyś... "Nic nie boli bardziej, niż śmierć spełnionego marzenia..." Iwona mama 2 Aniołków. Drobinki 26.02.2013 oraz Wiktorii 09.01.2014 tak bardzo Was kocham Oraz ziemskiej Liliany
|