To już za 5 dni ..... dziś jestem spokojna ale przeszłam kryzys. Nie mogłam przestać płakać. Tak strasznie się czułam, taka zbrakowana. Choć mam Karolinę, choć bardzo ją kocham to i tak za mało. Moje myśli wciąż krążą przy 4 latku. Nie mogę odnaleźć w nich mojego synka jako 4 letniego zdrowego chłopczyka i to mnie tak strasznie przytłacza. Mąż mówi: będziesz jeszcze mamą. Okej tylko jak tak dalej pójdzie to chyba jak będę mieć 50. Jak w końcu przestanę się bać i jak w końcu nasze finanse się ustabilizują i cała reszta innych rzeczy. To powoduje, że też czuję się jeszcze gorzej. Bywam zazdrosna, zła, ze inne wcześniaki są, mają się dobrze a mojego Kacpra nie ma. Ostatnio Karolina była u babci bo dzieliliśmy nasz pokój żeby miała swój kąt. Była 2 tyg. Gdy byliśmy po nią tak strasznie płakała. Mówiła, że czuje się tak jak 4 lata temu gdy pojechałam do szpitala. Miałam wrócić z braciszkiem Wróciłam sama I od tamtej pory nic nie było tak samo. A potem wyjechałam z braciszkiem i nie było mnie 4 miesiące. To zaskakujące że ona pamięta takie rzeczy. Zabolały mnie słowa teściowej: "Karolinko nie wolno wspominać Kacperka bo on jest u aniołków. Nie płacz bo jemu jest ciężko". Dobrze, że zamilkła i przestała wygłaszać beznadziejne stwierdzenia bo byłoby źle z tą kobietą. Jezu Ci ludzie powariowali! I to mówi kobieta, która straciła brata w wypadku. Nie ogarniam czasem tego wszystkiego.
|