Tak granice wytrzymałości a nasza granica jest bardzo cienka.Święty spokój to chyba nie możliwe bo ludzie chcą widzieć tylko swoje problemy;( Wieszanie sie to nie wyjście kochana,Szymonek nie chciałby tego napewno,a do tego Twoja mama dołączyłq by do grona mam,którestraciły dziecko...Kochana ja wiem jak brak sił,jak ciężko chociażby oddychać czy wstać z łóżka;( Los zmusił nas do tego aby jakoś nauczyć sie żyć z naszą stratą,z naszą tęsknotą, z bólem i choć ja nie wiem narazie jakto zrobić;( My po prostu jesteśmy na początku tej nauki,może kiedyś będzie troszke łatwiej,może? Jedno wiem życie toczy sie dalej,ludzie żyją dalej,czas płynie,tylko my nie umiemy i może nawet nie chcemy za tym światem gonić,nasz świat się zatrzymał w momencie śmierci naszych maleństw i może kiedyś znów ruszy,ale nie wiem czy tak będzie;( Ja mam już kilka osób,które przez to sie ode mnie odsunęły,a nawet pogniewały sie bo stwierdziły że zrobiłam sie przez to wszystko zgorzkniała,niech myślą co chcą, tylko trochę przykro,że nie dą w stanie zrozumieć, że potrzebuje czasu;( Mama Aniołka Bartusia ur.zm.18.01.2014 (39tyg)
|