I zaczeło się to czego tak bardzo się bałam. Dziś byłam drugi dzień w pracy. Ciężko jest mi się odnaleźć, ale dziewczyny są wyrozumiałe i nie naciskają na mnie za bardzo pracuję swoim rytmem. Wczoraj było strasznie, popłakałam się dwa razy. Emocje wzięły górę, tyle kobiet w ciąży nagle zaczęłam widzieć, i jeszcze jedna z koleżanek z pracy przyszła pochwalić się swoim brzuszkiem jest w 7 miesiącu. I to był kres moich możliwości psychicznych. Dziś niby było troszkę lepiej, ale pracowałam ze świadomością, że kończę szybko o 15:30 i pędzę do moich maleńkich. Wstaję codziennie 2 godziny przed pracą by jeszcze zdążyć na cmentarz sprawdzić czy po nocy nic się nie stało, być chwilkę z moimi aniołkami, by naładować akumulatory na dzień w pracy i po niej też prosto do nich jadę. Do pracy mam 15km. Niestety moja pracy to zmienny grafik i nie mam już tyle czasu co wcześniej by tu zaglądać, co mnie przytłacza... Aniołki moje ciągle o Was myślę, nie piszę teraz tu często, ale Wy to pewnie zrozumiecie, dodajcie mi tylko siły bym w pracy jakoś funkcjonowała... A Was kochane mamy proszę zapalcie czasem światełko dla moich skarbów, jak znajdziecie chwilkę czasu. A dziś prosto z serca mamy dla Was moje skarby kochane kolorowe i najpiękniejsze światełka (*)(*)(*)(*) Kocham Was z całego serca. Wasza mama. "Nic nie boli bardziej, niż śmierć spełnionego marzenia..." Iwona mama 2 Aniołków. Drobinki 26.02.2013 oraz Wiktorii 09.01.2014 tak bardzo Was kocham Oraz ziemskiej Liliany
|