Chciałabym Wam jeszcze o czymś opowiedzieć. Na kilka dni przed porodem, na twarzy pojawiły mi się dwie jasne kreski ( jakby ścieżki łez ). Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi. Pomyślałam, że dziwnie mnie słońce opaliło. Przypudrowałam je i poszłam dalej. Przy wypełnianiu papierów przy przyjęciu do szpitala, zatrzymałam się na pytaniu, na które nie wiedziałam co odpowiedzieć. Nie wiem nawet już czego dotyczyło, wydało mi się jednak dziwne, bo tak jakbym musiała w nim wybrać śmierć matki czy śmierć dziecka. Zapytałam o co tu chodzi, a pani w rejestracji zabrała mi tę kartkę i powiedziała, że to nie ważne, nie trzeba tego wypełniać. Teraz sobie myślę, że ta śmierć siedziała mi wtedy już na ramieniu i śmiała się ze mnie. Wiem na pewno, że KTOŚ wiedział o tym co się zdarzy. Nie wiem tylko, czy te dziwne rzeczy były po to aby mnie na to "przygotować", czy były ostrzeżeniem. Męczy mnie to cały czas. Może wystarczyło zmienić drogę, zmienić szpital, zmienić decyzję o sposobie porodu. KTOŚ dawał mi sygnały, a ja je zlekceważyłam. Przepraszam Cię mój Syneczku za to, przepraszam kochanie. Mam nadzieję że będziesz chciał na mnie chociaż spojrzeć gdy się spotkamy. Kocham kocham kocham... mama PIOTRUNIA (ur.04.08.2013 zm.05.08.2013) Kocham Cię na zawsze MÓJ MALEŃKI...
|