Moim zdaniem, wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Ja podobnie jak Ty, wierzę że mój Anioł czuwa nad naszą rodziną i że muszę być silna, bo on patrzy i smuci się jak patrzy na płaczącą mamę. Chcę żyć tak, aby był ze mnie dumny i chcę być silna dla mojej Julii i kolejnych maluchów, które bardzo chcielibyśmy mieć. Dlatego tylko czasem zdarza mi się popłakać, gdy przychodzą jakieś ciężkie, newralgiczne sytuacje np. wizyta u rodziny gdzie są malutkie słodziaki, a my wracamy do domu i wiemy, że nasz synek tez teraz powinien być z nami, że tu jest jego miejsce, a nie w niebie...ale generalnie nie płaczę, czasem łza się zakręci jak wspominamy z mężem naszego Hyzia, albo jakaś myśl wpadnie do głowy...również uważam siebie za silną osobę...sporo w życiu przeszłam, ale nie sądziłam że będę musiała być aż tak silna...żadnej z nas nie przyszło by to do głowy
a tzw. "zbiegi okoliczności" u nas też miały miejsce...nie bez powodu wydaje sie fakt, że na 01.10.13 mieliśmy termin cesarskiego, a mały umarł 1 dzień wcześniej...moim zdaniem z tej sytuacji wynika jasny przekaz...po prostu miał być z nami jak najdłużej się dało dopóki był bezpieczny czyli w moim brzuchu, a po porodzie widocznie miał się nacierpieć i my razem z nim i widocznie już tego nam wszystkim oszczędzono...wierzę w to w 100%
to wszystko dzieje się z jakiegoś powodu...
bardzo mocno ściskam !
światełka dla wszystkich naszych Aniołków, małych i tych większych (*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*)(*).......
Ewa, Mama Hyzia (+30.09.2013) i Julii Ewa, Mama Hyzia ur.zm.(+30.09.13), Julii, Bartusia ur. 09.09.2014 i małego Człowieczka pod sercem
|