Wszystkiego najlepszego dla Roksany w tym ważnym dniu! Z tego, co pamiętam, ta historyczna św.Amelia, to była bardzo piękna kobieta, z którą cesarz chciał się żenić, tylko że ona miała już wybranego innego Oblubieńca. Ale i Roksana i Ty wiecie, że jest jeszcze jedna Amelia, mała święta, może nie tak znana, ale przecież tak wiele zdolna uprosić u Boga dla siostry, dla rodziny.
Nic dziwnego, że my, mamy po stracie, jesteśmy zawsze, jak piszesz, trochę tu, trochę Tam - w końcu nasze dzieci zabrały ze sobą do Nieba kawałek nas.
Pamiętam, że gdzieś na forum zgadałyśmy się kiedyś z dziewczynami co do tego płaczu w kościele. Ucieszyłam się, że nie tylko ja tak mam. Dla mnie to są takie dziwne łzy, bo właśnie smutek, ze nie mogę Hani zobaczyć połączony jest z takim poczuciem, że ona jest bardzo, bardzo blisko. Wyczytałam gdzieś w mądrej książce teologicznej, że tajemnica świętych obcowania najbardziej spełnia się w czasie Mszy św., nasi zmarli sprawują ją razem z nami. Może rzeczywiście coś w tym jest...
kasia, mama Hanulki (12.06.2009 - 18.01.2010), a także Jerzyka, Stefka i Maleństwa pod sercem.
|