zycie... moje,nasze zycie...moja corcia byla dzis na zabawie karnawalowej,moja kolezanka organizowala zabawe dla dzieci i Ja zabrala...wrocila taka szczesliwa,ciagle opowiadala,tanczyla,spiewala...tesknilam za Nia...jak wrocila chcialam wiedziec jak bylo,sluchalam niby sie cieszylam razem z Nia,ale pozniej zaczelo mnie to irytowac....wyglupiala sie z mezem,byla taka szczesliwa... jak to dziecko...w koncu dzieci powinny byc szczesliwe....ale ja zaczelam myslec tylko o tym, jakby to bylo gdyby Maksio byl z nami...pewnie pojechalibysmy razem z Nia, Maksio by mial jakis super fajny kostium,posmialibysmy sie,potanczyli,pospiewali...Maksiu tak lubil tanczyc...czuje sie fatalnie...totalna egoistka,ktora mysli tylko o sobie,o swoim bolu...ale nie potrafie juz sie cieszyc zyciem....co to za zycie??? wiem ze nie tylko ja tesknie,moj maz ,moja corcia...wszyscy tesknimy....serce mi sie kraje jak mala sie bawi u Maksia w pokoju...jak widze jak tam sama siedzi...dlaczego tak jest??? dlaczego nasze ukochane dzieci odchodza???
kocham Cie moj Skarbie (*)(*)(*)
mama Nicolki i Aniolka Maksia(*+01.11.2009-25.03.2011)
|