Bardzo się bałam tego dnia...pogrzebu...i gdy ksiądz ,mówił na kazaniu:"dlaczego,dlaczego?"wszystko we mnie w środku krzyczało:no właśnie dlaczego?dlaczego-moja Madzia,po co?!...a jednocześnie było mi dobrze...to był piękny kościół,mogłabym w nim siedzieć cały dzień: z każdej strony figurki aniołów,obrazy na ścianach i suficie przedstawiające Niebo i ANIOŁKI...coś pięknego... Ja też żałuję,że nie możemy płakać razem,podsuwając sobie chusteczki,ale dobrze chociaż,że mamy to forum,a ja i tak jestem myślami i sercem z tobą i zastanawiam się jak sobie radzisz i liczę,że masz troszkę lepszy dzień,i cieszę się bardzo,gdy tak jest... Kochana,to nie są łatwe dni dla ciebie...to dopiero i aż dwa miesiące bez Adasia...choć wydają się wieki to dopiero dwa miesiące,nie możesz od siebie wymagać ,że po tak krótkim czasie będziesz tak silna,że przetrzymasz je bez tego rozrywającego bólu w sercu,bez łez,których nie da się powstrzymać-to za krótko skarbie...na wszystko potrzeba czasu ,najbardziej na to ,by na nowo nauczyć się żyć,a to nie jest łatwe po tym co nas spotkało...z czasem zaczniesz dostrzegać małe radości...choćby widok śmiejącej się Amelci ,czy rozbrykanego twojego małego labradorka,w uścisku twojego męża...na wszystko potrzeba czasu,na uspokojenie tego bólu i żalu ,co jest w tobie też... Ja też gdy idę do Madziulki,mówię do niej... proszę by była przy nas i opiekowała się nami ,dodawała sił w tej ogromnej tęsknocie...to takie smutne...ale tak nie wiele możemy...nie raz opowiadam jej o tobie i twoich synkach,mam nadzieję,że nasze ukochane dzieci się poznały... Kasieńko mocno cię przytulam do serca,dużo sił ci życzę i cierpliwości...spokojnej nocy kochana...
Dla naszych skarbów cieplutkie światełeczka nieustającej miłości{{*}}{{*}}{{*}}.....................................................
----------------------------------------------------------------- Kocham was moje wspaniałe córeczki...
|