Dla Adasia cieplutkie światełka (*)(*)(*) a dla mamusi dużo siły. Ja wciąż czekam na malutką we śnie. I nic. Minął przeszło mc a ona mi się jeszcze nie przyśniła. Gdy idę na cmentarz chciałabym tam być z nią cały czas. Ostatnio dręczy mnie ten dzień, poród, słowa lekarza których do końca nie zapomnę: dziecko nie żyje. Słowa pozbawione uczuć i zwykłego ludzkiego współczucia. Ta kroplówka i czekanie. Głuche KTG. Kontrolne usg na którym mała już nie dokazywała. Każdy ból można znieść, widok płaczącego dziecka po porodzie wszystko wynagradza, o bólu się od razu zapomina. Jedyne co mogłam dla niej zrobić to urodzić ją. Mam w domu film z usg 4d, które robiliśmy pod koniec 6 mca. Mała pokazała nam język, wierciła się, jakby wiedziała że ją podglądamy. Nie mam jeszcze odwagi by go obejrzeć. Boję się.
|